Przyszła im też myśl, kto z nich jest największy. Łk 9,46
Uczniom Jezusa przyszła myśl, kto z nich jest największy.
Lecz Jezus, znając tę myśl w ich sercach, wziął dziecko, postawił je przy sobie i rzekł do nich: «Kto by to dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto by Mnie przyjął, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki».
Wtedy przemówił Jan: «Mistrzu, widzieliśmy, jak ktoś w imię Twoje wypędzał złe duchy, i zaczęliśmy mu zabraniać, bo nie chodzi z nami». Lecz Jezus mu odpowiedział: «Przestańcie zabraniać; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami».
Ta scena z dzieckiem, które Jezus stawia przed apostołami, jest bardzo wymowna. Apostołowie zastanawiają się, kto z nich jest największy. W innej Ewangelii wręcz kłócą się o to, a po awanturze, kiedy Jezus pyta, milczą jak zawstydzone chłopaki. My mamy ten sam problem... nieustanne zastanawianie się, kto z nas jest największy, najpiękniejszy, najmądrzejszy, naj... Każdy z nas ma teoretycznie takie lustro w domu, któremu nie przestaje zadawać pytania: „Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie”. I – co gorsza – nie brakuje i nam takich dni, w których to lustro już prawie że odpowiada. Taka natura. Ale właśnie po to Jezus stał się sługą. By nam pokazać, co jest najważniejsze.
ks. Adam Pawlaszczyk