Gdy czytamy błogosławieństwa z Kazania na Górze (Mateusz zapisuje ich osiem, Łukasz tylko cztery, wzmacniając je poczwórnym „biada”), od razu czujemy onieśmielenie.
Słowa Jezusa wydają się tak proste, zwykłe i codzienne, jak zwyczajne jest życie. Żadnych tajemnych formuł, żadnych cudownych diet ani przepisów na osiągnięcie szczęścia. Jest rzeczywistość otwartych oczu: smutek, ubóstwo, niesprawiedliwość… Błogosławieństwa nie wpędzają jednak w depresję, nie pozostawiają w beznadziei. Przeciwnie: niosą oddech wolności, przynoszą słowa pokrzepienia, umacniają ludzką godność. Nadzieja, którą kreślą, nie należy do taniego poklepywania po plecach w stylu: „każdemu się może zdarzyć”, „no, nie martw się”. Obietnice Jezusa nie mają nic wspólnego z efektowną reklamą. Słowa są spokojne, dostojne, proste. Żeby je zrozumieć, pisze Jacques Philippe, potrzeba czasu. Potrzeba nagromadzenia życiowego doświadczenia, aby zmierzyć się ze słowami mądrości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.