Przeciwnicy nazywają ich neofaszystami, a zwolennicy uważają za jedyną partię otwarcie mówiącą o problemach kraju. Szwedzcy Demokraci osiągnęli najlepszy wynik wyborczy w historii – zdobyli ponad 19 proc. głosów. I będą rozdawać karty w parlamencie.
Szwecja, uchodząca za kraj o wysokiej kulturze politycznej, ma za sobą wyjątkowo burzliwą kampanię wyborczą. Stała ona pod znakiem ostrych pyskówek, szarpanin i obrzucania kontrkandydatów jajami. Największe emocje budziła nacjonalistyczna, antyimigrancka partia Szwedzcy Demokraci (Sverigedemokraterna – SD), postulująca zaprzestanie przyjmowania imigrantów przez Szwecję i ułatwienie procedur wydalania ich z kraju. Premier Stefan Löfven nazwał ją „neofaszystowską partią jednej sprawy, która nie szanuje różnorodności ani szwedzkich instytucji demokratycznych”. Przez lata tkwiła na marginesie sceny politycznej, ale na fali kryzysu imigracyjnego jej popularność zaczęła szybko rosnąć. W wyborach SD zdobyło ponad 19 proc. głosów (o ponad 6 proc. więcej niż w poprzednich wyborach) i stało się trzecią siłą w kraju, a w związku ze specyficznym podziałem sił na scenie politycznej może zostać głównym rozgrywającym w parlamencie. Wzrost poparcia populistycznych, niechętnych imigracji ugrupowań, a nawet współtworzenie przez nie rządów nie jest niczym nowym w Europie, dlaczego więc SD budzi tak ogromne emocje?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko