Nie milkną komentarze po opublikowanym przez byłego nuncjusza apostolskiego w USA abp. Carlo Marię Viganò świadectwie, w którym oskarża m.in. Papieża Franciszka o tuszowanie spraw związanych z nadużyciami w Kościele.
Głos zabrali m.in. nowy prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, do niedawna substytut w watykańskim Sekretariacie Stanu kard. Angelo Becciu oraz przewodniczący Rady Kardynałów wspierającej Papieża w reformie Kurii rzymskiej, kard. Oscar Rodriguez Maradiaga.
Kard. Becciu przypomniał, że tylko przyczyniając się do jedności możemy bronić Kościoła. W przeciwnym razie grożą mu poważne konsekwencje. "Niedawno wróciłem z moich rodzinnych stron, z Sardynii. Widziałem wielkie zdumienie wśród ludzi. Podzielam je i ciepię razem z nimi: pragnę na nowo wyrazić, podobnie jak zrobili to oni - moją bliskość z Ojcem Świętym i wewnętrzną gotowość by zawsze go bronić. Tym, którzy są zasmuceni tymi wydarzeniami życzę, aby nie zapominali o tym, czego uczono nas, gdy byliśmy dziećmi: papieża się kocha i to kocha bezgranicznie. Od papieża otrzymuje się i przyjmuje wszystkie zalecenia, wskazówki i słowa. Jeżeli więc jesteśmy w jedności z papieżem to Kościół się obroni. Jeśli natomiast jesteśmy źródłem podziałów to niestety Kościołowi grożą poważne konsekwencje” – zadeklarował w rozmowie z Radiem Watykańskim kard. Becciu.
Natomiast kard. Maradiaga zaznaczył, że napięcia między ludźmi nie są w Kościele niczym nadzwyczajnym. Podkreślił jednak, że obowiązkiem wszystkich jest poszukiwanie prawdy i umiłowanie jedności. Dlatego też sympatia, czy antypatia okazywana Papieżowi nie może opierać się na światowym spojrzeniu, ale tylko na wierze. Gdy brak wiary – dodał kard. Maradiaga – to brak tego, co jest absolutnie fundamentalne.