Czy można żyć pomiędzy? Tylko wtedy, kiedy znajduje się stały grunt pod nogami, jakim są własne wiersze. To się udaje Romualdowi Mieczkowskiemu.
Romuald Mieczkowski urodził się w Wilnie i nadal tam mieszka – tam i w Warszawie. W Wilnie od 25 lat organizuje legendarne spotkania poetyckie „Maj nad Wilią”. Pisze wiersze i redaguje kwartalnik „Znad Wilii”. Jego najnowszy tom „Pomiędzy” pokazuje, że sytuacja wiecznego emigranta nie jest zła, bo daje dystans. Z dystansu autor lepiej widzi ukochane miasto, przeżyte tam najlepsze chwile, najważniejszych ludzi. Istotne, że nie jest to dystans chłodny, ale pełen wzruszenia, czułych, choć męskich, westchnień, nieustającej tęsknoty, która czyni cuda. Poeta pozornie żegna się ze światem czarno-białych fotografii z innej epoki. „(…) W powietrzu czuć było nieuchronnie/ zmierzch czarno-białej fotografii/ i rymowanych o miłości wierszy krach” – pisze w „Zmierzchu pewnej ery”. Na fotografiach jego wierszy „bieg swój na chwilę czas wstrzymuje” („Rodzice”). Bohaterem tego utworu jest on sam – dwuletni chłopczyk z przejęciem czekający na ptaszka, który ma wylecieć z aparatu. Żaden ptaszek nie wylatuje, ale zostaje fotografia, moment, który musi wystarczyć na wieczność.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.