Mija 10 lat od pogromu chrześcijan w Orisie. Ofiary wciąż czekają na sprawiedliwość, a w Indiach narasta ideologia nieprzychylna wyznawcom Chrystusa. Jednocześnie umacnia się kult męczenników z Orisy, a ich krew przynosi pierwsze owoce.
To były największe prześladowania chrześcijan w historii niepodległych Indii. Rzeź niewinnych trwała miesiące, a świat nie reagował na przemoc, jakby nie mogąc uwierzyć, że tak okrutne zbrodnie wciąż mogą mieć miejsce – podkreśla abp John Barwa. Kieruje on archidiecezją Cuttack-Bhubaneswar obejmującą indyjski stan Orisa i dystrykt Kandhamal, który był sceną największego męczeństwa. Na tym terenie nie było chrześcijanina, którego by nie wygnano z domu. Hinduistyczni fundamentaliści zabili 101 osób, które nie chciały wyrzec się Jezusa. Oprawcy starali się wymazać na tym terenie wszystko, co było związane z Jezusem. Dlatego też mordowali często w okrutny sposób (ludzi zakopywano żywcem, oblewano benzyną i palono, ćwiartowano, torturowano na oczach dzieci, kobiety oblewano żrącym kwasem), wiele kobiet zgwałcono. Rannych, pobitych, torturowanych było kilkanaście tysięcy chrześcijan. Spalono 8,5 tys. domów, zburzono 395 kościołów, a ponad 55 tys. wyznawców Chrystusa musiało szukać schronienia w buszu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska