Weto prezydenta nowelizacji Kodeksu wyborczego dot. ordynacji wyborczej do PE było dobrą decyzją; gdyby ustawa weszła w życie, to w moim przekonaniu naruszyłoby to i Kodeks wyborczy, i akty prawa unijnego - ocenił w piątek szef PKW Wojciech Hermeliński.
Prezydent Andrzej Duda poinformował w czwartek o zawetowaniu tej nowelizacji. Jak podkreślił, uchwalone przepisy zbyt daleko odbiegają od zasady proporcjonalności. Ocenił ponadto, że regulacje te spowodowałyby, że w praktyce w Polsce szanse na "uzyskanie poważnej reprezentacji" w PE miałyby tylko dwa największe ugrupowania, a ogromna część obywateli nie miałaby swojej reprezentacji w PE. Według prezydenta doprowadziłoby to do jeszcze większego spadku zainteresowania wyborami do PE i spadku frekwencji.
"Ja uważam, że była to dobra decyzja, bo gdyby weszła w życie nowela uchwalona przez Sejm, to w moim przekonaniu naruszyłoby to i Kodeks wyborczy, i akty prawa unijnego, bo oba te akty mówią, że wybory do Parlamentu Europejskiego są proporcjonalnymi. Natomiast to, co zostało zaproponowane i uchwalone przez parlament, powoduje przechył w stronę wyborów większościowych. Zatem trafnie tu pan prezydent zawetował tę ustawę" - powiedział Hermeliński w radiu TOK FM.
Jak dodał, "konstytucjonaliści i znawcy prawa wyborczego mówią, że najlepszym systemem wyborczym, jeśli chodzi o wybory do PE (...) byłby taki podział, by Polska była jednym okręgiem, a jeśli nie, to byłyby trzy, cztery, góra pięć okręgów, gdzie byłoby po 10 mandatów".
Hermeliński przypomniał, że w przypadku wyborów do Sejmu było kiedyś rozważane rozwiązanie polegające na zwiększeniu liczby okręgów wyborczych. Zaznaczył, że mówił o tym w pewnym momencie marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Hermeliński ocenił, że gdyby takie rozwiązanie zostało przyjęte, "to też byłoby przejście w stronę wyborów większościowych".
27 lipca Senat przyjął bez poprawek nowelizację Kodeksu wyborczego, według której każdy okręg ma mieć przypisaną konkretną liczbę - co najmniej trzech - posłów wybieranych do europarlamentu.
Obecnie w wyborach do PE najpierw ustala się ugrupowania, które w skali kraju, w jednym ogólnokrajowym okręgu wyborczym, osiągnęły próg wyborczy 5 proc. Następnie pomiędzy te ugrupowania rozdzielane są wszystkie polskie mandaty do PE - ponad 50. Potem te mandaty, które danemu ugrupowaniu przypadły w wyniku rozdziału mandatów w skali kraju, są dzielone między 13 list okręgowych tego ugrupowania.
Nowelizacja przewiduje natomiast, że każdy z 13 okręgów wyborczych ma mieć przypisaną konkretną liczbę - co najmniej trzech - posłów wybieranych do europarlamentu. Czyli - jak zaznaczono w opinii Biura Legislacyjnego Senatu do nowelizacji - "w miejsce jednego ponad 50-mandatowego okręgu wyborczego (skutkującego wysoką proporcjonalnością i niskim efektywnym progiem wyborczym) wprowadza się 13 okręgów wyborczych liczących średnio 3,9 mandatu (co skutkuje wysoką dysproporcjonalnością wyborów i bardzo wysokim efektywnym progiem wyborczym)".
Obecnie, gdy podział mandatów do PE odbywa się w skali kraju, 13 okręgów w eurowyborach służy de facto do prezentacji okręgowych list kandydatów i później do wewnętrznego podziału mandatów zdobytych przez dane ugrupowanie.
Według opinii senackiego Biura Legislacyjnego zapisany w nowelizacji podział na okręgi wyborcze spowodowałby, że "Polska będzie jedynym w Unii krajem, w którym efektywny próg wyborczy przekracza i to ponad 3-krotnie, unijne maksimum 5 proc." "W Polsce efektywny próg wyborczy będzie wynosił 16,5 proc. Tyle głosów w skali kraju będzie musiał otrzymać komitet wyborczy, żeby uzyskać mandat" - wskazali senaccy legislatorzy.
Przedstawiciele Kukiz'15, PSL, Partii Razem oraz Prawicy Rzeczypospolitej - z inicjatywy stowarzyszenia Klub Jagielloński - skierowali do prezydenta list z apelem o zawetowanie nowelizacji Kodeksu wyborczego do PE. Argumentowali w nim, że nowela "zabetonuje scenę polityczną". Z sygnatariuszami tego listu prezydent Duda spotkał się w poniedziałek.
Również RPO Adam Bodnar wskazał w piśmie do prezydenta, że rozwiązania zawarte w noweli będą w praktyce premiować komitety dużych ugrupowań kosztem osłabienia czy wręcz wyeliminowania przy podziale mandatów komitetów mniejszych ugrupowań i komitetów obywatelskich.
Z kolei politycy obozu Zjednoczonej Prawicy stali na stanowisku, że proponowana zmiana ordynacji do PE jest korzystna. W czwartek rzeczniczka PiS Beata Mazurek oświadczyła, że PiS szanuje decyzję prezydenta, ale pozostaje przy swoim zdaniu. Zapowiedziała, że nie będzie już prac nad zmianami ordynacji do PE. (PAP)
autor: Wiktoria Nicałek
wni/ pad/