Po dwóch dniach lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Berlinie Polska znajduje się na pierwszym miejscu klasyfikacji medalowej. I choć nie wystąpiły jeszcze wszystkie asy naszej reprezentacji, można już mówić o fantastycznym sukcesie. Za kilka lat piękny sen może się jednak skończyć. Dlaczego? Mówi o tym szanowany w środowisku trener lekkoatletyczny z Rybnika Aleksander Wypiór.
Trzy złote, dwa srebrne medale dla Biało-Czerwonych... Gdyby chodziło o reprezentacje Niemiec czy Wielkiej Brytanii, mówilibyśmy, że to efekt świetnego systemu szkolenia młodzieży oraz milionów wydanych na sport. Czy tak to wygląda w Polsce?
- System szkolenia jest u nas dobry, ale tracimy dość dużo talentów z powodu braku takiego zaplecza finansowego, jakie ma piłka nożna - mówi trener Wypiór.
I nie chodzi o gwiazdy, medalistów międzynarodowych imprez rangi mistrzowskiej. Ci mają pieniędzy pod dostatkiem. O nich dbają kluby, takie jak wojskowy Śląsk Wrocław czy policyjna Gwardia Szczytno (klub Konrada Bukowieckiego) oraz sponsorzy reprezentacji, zwłaszcza Orlen.
Problem zaczyna się, gdy młody zawodnik kończy szkolę średnią. Nie jest jeszcze mistrzem, a z czegoś trzeba żyć. Skromne stypendium 1-1,5 tys. to za mało, by utrzymać siebie i rodzinę. Wielu porzuca wtedy marzenia i idzie do zwykłej pracy zanim dojdzie do wieku, w którym w lekkoatletyce osiąga się poważne sukcesy. - Łatwo sprawdzić, że jest to średnio wiek ponad 20 lat - zauważa Aleksander Wypiór. Być może jakiś średniak mógłby sięgnąć poziomu mistrzowskiego, ale z powodów finansowych musi wcześniej przerwać karierę sportową. Zdaniem trenera, jedynym sposobem na jej kontynuowanie jest podjęcie studiów sportowych albo wejście do klubu, który zapewnia solidne finansowanie.
Problemem staje się także brak trenerów dla najmłodszych. Wiadomo, że pierwszymi trenerami są nauczyciele WF. Tymczasem młodzi absolwenci AWF-ów rzadko dostają pracę w szkołach. Po drugie, trenerzy lekkoatletyczni nie zarabiają tyle,co trenerzy piłkarscy, nawet w II czy III lidze. - To jest 500-700 zł - mówi trener Wypiór. W efekcie sport ten opiera się głównie na pasjonatach.A jest ich coraz mniej. Np. w całym województwie śląskim jest zaledwie kilku trenerów młodzieży, specjalizujących się w konkurencjach rzutowych. To za mało.
Selekcję najzdolniejszej młodzieży utrudniła także reforma szkolnictwa. - Z punktu widzenia sportu, był to strzał w kolano - przyznaje trener Wypiór. Dodaje, że gdy funkcjonowały gimnazja, można w nich było zakładać klasy sportowe. Ich uczniowie nieraz dojeżdżali z dość daleka, ale w jednym miejscu uczyli się i trenowali. Dziś mają szkołę podstawową pod domem, ale na treningi musieliby dojeżdżać. Wielu rodziców nie decyduje się na to.
Kolejny problem to brak hal, w których można by trenować zimą.
Na razie możemy się więc cieszyć z medali w Berlinie. Co jednak będzie za kilka lat?
Jarosław Dudała Dziennikarz, prawnik, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 pracuje w „Gościu”.