Ebola pojawiła się znowu, teraz w Demokratycznej Republice Konga. Tym razem jednak zabójczemu wirusowi przyszło się zmierzyć w warunkach polowych z eksperymentalną szczepionką. Ta zwyciężyła. Już w połowie czerwca ostatni chorzy zwalczyli wirusa i opuścili szpitale.
O epidemiach gorączek tropikalnych mówiło się przed laty tylko w sezonie ogórkowym, bo mieszkańcy „pierwszego świata” często przejawiają wakacyjną fantazję odwiedzenia „świata trzeciego”. Gorączka krwotoczna wywoływana przez wirusa ebola ma najczęściej przebieg piorunujący i co najmniej w połowie przypadków śmiertelny. W czasach sprzed powstania wielkich metropolii w Afryce Subsaharyjskiej ograniczało to tworzenie się ognisk epidemicznych. Po prostu chory człowiek (który zarażał się np. poprzez konsumpcję skażonego surowego mięsa małpy) umierał w dżungli, zanim dotarł do jakichkolwiek siedzib ludzkich. Epidemia pochłaniała więc kilkadziesiąt ofiar i po kilku dniach znikała z czołówek gazet.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Magdalena Kawalec-Segond