Paliwem rewolucji jest żądza władzy, motorem – po prostu nienawiść.
Minęło sto lat od inicjalnej zbrodni dwudziestowiecznych totalitaryzmów, od zamordowania przez bolszewików całej rodziny cesarza Rosji Mikołaja II. Mord ten zanika w cieniu wszystkich późniejszych barbarzyństw krwawego stulecia, które zapoczątkował. Pozostaje jednak wstrząsający, gdy widzi się indywidualne twarze jego ofiar. I gdy słyszy się głuchą ciszę nad ich niepochowanymi prochami, nawet w dniu, kiedy nie sposób o tym nie pamiętać. Ich winą było to, kim byli. Ojciec tej rodziny był oczywiście dziedzicem krzywd wyrządzonych przez swych przodków naszemu narodowi, choć jego polityka polska (i polityka w ogóle) na pewno nie była polityką Aleksandra III, a już na pewno – Mikołaja I. Ale te wszystkie, ciekawe skądinąd, rozważania należy odsunąć na bok, myśląc o jego żonie, córkach, niepełnosprawnym synu. Dla Polaka najlepszą reakcją jest tu chyba ponowna lektura „Końca dynastii” Zbigniewa Herberta. I uświadomienie sobie, jak bardzo ta „egzekucja” jest niepodobna nawet do wcześniejszych rewolucyjnych królobójstw, do śmierci Karola I czy Ludwika XVI, i jak bardzo przypomina mord w dołach katyńskich.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Jurek