Radykalizm chrześcijański przybrał formy, o których nie śniło się świętym, którzy budowali Europę.
Różne środowiska w Kościele przekonują dzisiaj, że nie można być dogmatycznym. Trzeba słuchać ludzi, wychodzić naprzeciw ich konkretnym niepokojom i trudnościom. Nie należy osądzać ani oskarżać. Postuluje się inne niż dotychczasowe spojrzenie na seks przedmałżeński czy też rozwodników żyjących w nowych związkach. Co prawda w Ewangelii znajdujemy mocne i, wydawałoby się, jasne słowa Jezusa, że „kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo”. Nie brakuje jednak „uczonych w Piśmie”, którzy zauważają, że to było 2 tys. lat temu i do końca nie wiadomo, co tak naprawdę Mistrz z Nazaretu chciał powiedzieć. Poza tym czasy się zmieniają… Podobnie z homoseksualizmem. Paweł Apostoł nauczał wprawdzie w Liście do Rzymian, że współżycie homoseksualne jest zboczeniem przeciwnym naturze, ale to też było dawno, a poza tym jest wielce możliwe, że Paweł był homofobem i akurat ten fragment Biblii żadną miarą natchniony przez Boga nie został. Pojawiają się zatem duchowni, którzy całkiem otwarcie, nieniepokojeni przez swych przełożonych, głoszą, że należy popierać małżeństwa homoseksualne, bo – wiadomo – nikogo nie można dyskryminować. Jeszcze nie mówią, że należałoby udzielać homoseksualistom sakramentu małżeństwa, ale jakiejś formy błogosławieństwa kościelnego jak najbardziej. Tego rodzaju poglądy można nazwać laksyzmem. Słownik podaje, że laksyzm to „postawa, według której wszelka wątpliwość co do obowiązywalności prawa stanowi wystarczającą podstawę do usprawiedliwienia postępowania niezgodnego z tym prawem”. Zwolennicy laksyzmu twierdzą, że to nie żaden laksyzm, ale po prostu miłosierdzie w konkrecie. Mamy jednak pewien paradoks. Otóż tak się składa, że ci, którzy skłonni są przymykać na wiele spraw oko i powtarzają, że nie należy stawiać spraw na ostrzu noża, w jednej sprawie przejawiają niebywały radykalizm. Ów radykalizm wyraża się w stwierdzeniu: „Nie można być chrześcijaninem bez otwartości na emigrantów”. I tak oto najważniejszym przykazaniem stało się popieranie projektu George’a Sorosa, który twierdzi, że UE powinna przyjmować przynajmniej milion emigrantów rocznie. Czy na pewno to właśnie miał na myśli Jezus, kiedy mówił: „Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie” (Mt 25,35)? Radykalizm chrześcijański przybrał formy, o których nie śniło się świętym, którzy budowali Europę.•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ