Kolinda Grabar-Kitarović zachwyciła swoją naturalnością podczas mundialu wszystkich. Część komentatorów zmieniła jednak o niej zdanie, bo...
23.07.2018 15:43 GOSC.PL
Piękna prezydent Chorwacji towarzyszyła swoim piłkarzom podczas całego mundialu. Kibicowała nie w eleganckiej garsonce, ale koszulce w barwach narodowych, niektóre mecze spędziła nie na trybunie VIP, ale w zwykłych sektorach z innymi kibicami, a do Rosji przyleciała klasą ekonomiczną, za swoje pieniądze i w ramach urlopu. Pełna emocji przeżywała każdego gola zdobytego i straconego przez reprezentantów jej kraju. Swoim zachowaniem urzekła serca obserwatorów mundialu, od prawa do lewa przez wiele dni zachwycano się zachowaniem pani prezydent, które było pozbawione jakiejkolwiek sztuczności. Zachwycano, ale do czasu...
Nagle komentatorzy i publicyści z lewej strony sceny politycznej zauważyli, że ta urzekająca kobieta ma poglądy (w pewnych kwestiach!) konserwatywne i prawicowe. I w tym momencie, przynajmniej dla nich, czar prysł. To oczywiście jeszcze nic szokującego. Kiedy jednak spojrzymy na tok rozumowania, który towarzyszył tworzeniu niektórych tekstów o chorwackiej głowie państwa, możemy szeroko otworzyć oczy ze zdumienia. Przykładem może być tekst Pawła Korzeniowskiego pod tytułem "Zachwycasz się panią prezydent Chorwacji? Jej poglądy nie są już tak sympatyczne".
Publicysta opisuje zachowanie prezydent, którym zjednała sobie sympatię milionów obserwatorów mundialu, następnie - w kontrze do dobrego wrażenia zrobionego w Rosji - opisuje jej poglądy polityczne. A te są w jego relacji wyraźnie prawicowe, z tendencjami nacjonalistycznymi. Korzeniowski zarzuca Kitarović relatywizowanie zbrodni ustaszy i stawanie w jednym szeregu z Viktorem Orbanem czy Prawem i Sprawiedliwością ws. imigrantów:
Powtarzała te same szkodliwe bzdury, które od 2015 roku słyszymy z ust polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Co prawda publicysta pokazuje tylko część obrazu, bo nie wspomina już na przykład o tym, że w kwestii aborcji chorwacka prezydent jest przeciwna prawnemu zakazowi zabijania dzieci nienarodzonych i jej wizerunek jako prawicowego monolitu staje się niespójny. Do tego momentu jednak tekst się broni, bo publicysta ma pełne prawo zgadzać się lub krytykować daną opcję polityczną, zachwycać się lub nie zachwycać zachowaniem polityka na stadionie. Dalej jednak Korzeniowski próbuje połączyć te dwie przestrzenie i zaczyna wyciągać wnioski. I tutaj wszelkie zasady myślenia przyczynowo-skutkowego dostają solidny łomot.
Otóż zdaniem Korzeniowskiego, Grabar-Kitarović ma TAKIE (czytaj: tak straszne, prawicowe) poglądy, więc jej naturalne zachowanie w czasie mundialu jest oszustwem i czystą grą speców od politycznego marketingu, a ona sama perfidnie nas oszukała. I chociaż nie pisze tego wprost, to zestawienie w pierwsze części obrazu prezydent, która zauroczyła widzów i przejście do krytyki jej poglądów stwierdzeniem, że zostaliśmy zmanipulowani tym pierwszym obrazem stawia wyraźną sugestię, że polityk prawicowy z założenia uczciwy nie jest:
Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że daliśmy się wmanewrować w maskaradę politycznych PR-owców, którzy perfidnie wykorzystali naszą uśpioną czujność. Bo przecież łatwiej nacisnąć przycisk "udostępnij" i zgarnąć kilka lajków niż poczytać o tym, jak ta sympatyczna pani spogląda na świat.
Zdumiewa fakt, że poglądy prawicowe z definicji muszą świadczyć o tym, że prezydent Chorwacji dopuściła się "oszustwa", kreując swój wizerunek osoby emocjonalnej i bliskiej zwykłym kibicom. Oczywiście zachowanie Grabar-Kitarović mogło być efektem PR-owej gry. Ale wyciąganie tego wniosku na podstawie faktu, że ma prawicowe poglądy jest, delikatnie mówiąc, objawem ideologicznego zaślepienia autora tej tezy. Bo przepraszam, ale czy reprezentujący lewicową wizję świata politycy z marketingowców nie korzystają? Tylko konserwatywna strona sceny politycznej stosuje PR-owe tricki, a lewicowa prezentuje się zawsze taką, jaką jest? Bądźmy poważni. Jeśli już jakiegoś polityka chcemy podejrzewać o udawaną radość ze względu na piłkarskie sukcesy drużyny narodowej, to raczej tego z lewej strony. To lewica podważa znaczenie tożsamości narodowej i często z pogardą spogląda na rozgrywki sportowe, które są jedną z przestrzeni rywalizacji między narodami.
Zachowaniem Grabar-Kitarović można się zachwycać lub nie. Jej poglądy można popierać lub krytykować. Ale zachowajmy zdrowy rozsądek i nie traktujmy cech osobowościowych (jakimi są na przykład naturalność w zachowaniu i emocjonalność) jako zarezerwowanych dla przedstawicieli jednej tylko opcji politycznej. Oczywiście, że w przypadku głowy państwa pogądy są znacznie ważniejsze niż zachowanie podczas meczu piłkarskiego. Nawet jednak najlepszy PR-owiec nie wyreżyserowałby zachowania w stylu prezydent Chorwacji, gdyby nie miała pewnych naturalnych uwarunkowań. A gdyby próbował, mógłby odnieść skutek odwrotny od zamierzonego. Wyobraźmy sobie w roli Grabar-Kitarović na stadionie Jarosława Kaczyńskiego lub Grzegorza Schetynę. Mam wrażenie, że zamiast porwać serca widzów, wzbudziliby raczej salwy śmiechu.
Wojciech Teister