Rządząca obecnie Hiszpanią lewica domaga się przeniesienia szczątków Franco na cmentarz komunalny i desakralizacji świątyni.
Mija 60 lat od przybycia benedyktynów do leżącej nieopodal Madrytu Doliny Poległych (Valle de los Caídos). Znajduje się tam wykuta w skale monumentalna świątynia, w której jest m.in. grób generała Francisco Franco. Bazylika znalazła się w centrum polemiki, ponieważ rządząca obecnie Hiszpanią lewica domaga się przeniesienia szczątków generała na cmentarz komunalny i desakralizacji świątyni.
W pierwszą rocznicę zakończenia wojny domowej, 1 kwietnia 1940 r., generał Francisco Franco rozkazał wybudować świątynię pojednania narodowego. Prace trwały do 1959 r. Wykuta w skale bazylika zaskakuje swoją monumentalnością, która nawiązuje do wielkiej przeszłości Królestwa Hiszpanii. Na wzgórzu stanął z daleka widoczny kamienny krzyż, jeden z największych na świecie: 152 m wysokości, 46 m rozpiętości i 6 m szerokości. Waży ponad 200 ton. Kopułę zdobi piękna mozaika, która przedstawia obie strony hiszpańskiej wojny domowej. W bazylice złożono ponad 33 tys. urn z prochami żołnierzy frankistowskich i republikańskich. Ponadto mieszczą się tutaj groby Francisco Franco i José Antonio Primo de Rivery, założyciela hiszpańskiej Falangi. Wbrew często spotykanej opinii Franco nie wybrał bazyliki na miejsce pochówku. Zrobiły to ówczesne władze. Obecny grób został przygotowany w zaledwie trzy dni.
17 lipca 1958 r. do Valle de los Caídos przybyło dwudziestu benedyktynów, którzy mieli opiekować się bazyliką. Pierwszym opatem został o. Justo Pérez de Urbel. W rocznicę swego przybycia, po uroczystej Mszy, benedyktyni zawierzyli opactwo opiece Matki Bożej. „Wszyscy jesteśmy zaproszeni, aby modlić się do Naszej Matki, prosić Pana za Jej wstawiennictwem, aby tchnął w ludzi większy szacunek dla wiary katolickiej i tego, co ona oznacza” - podkreśliła wspólnota benedyktyńska.
Obecny rząd zapowiedział, że przeniesie szczątki generała Franco na zwykły cmentarz, a w bazylice stworzy centrum badań nad pamięcią historyczną. Postkomunistyczna Zjednoczona Lewica domaga się też usunięcia 150-metrowego krzyża i wszystkich symboli religijnych. Jej zdaniem krzyż nie pasuje do demokratycznego państwa. Planom ekshumacji sprzeciwiła się zgodnie z prawem rodzina generała. Dla wielu obserwatorów starania lewicy, to próba zemsty za przegranie wojny domowej oraz pisanie nowej historii Hiszpanii.