Pośród rozmaitych dociekań dotyczących współczesnego kryzysu wiary na czoło wysuwają się dwie interpretacje.
Pierwsza z nich dostrzega żywotność w powracających trendach tradycjonalistycznych i jest wynikiem uproszczonego rozumowania: skoro siła Tradycji przyciąga, należy jak ognia unikać wszystkiego, co nowe. Druga winą obarcza świat, który jest ostoją tego, co złe i nieprawidłowe. Problem w tym, że obie te interpretacje nie są niczym nowym i bynajmniej nie mogą stanowić odpowiedzi na pytanie, dlaczego w XXI wieku mieszkaniec zachodniego (raczej) świata nie kwapi się do uznawania Pana Boga za autorytet, dlaczego spada liczba powołań kapłańskich oraz uczestników niedzielnych Mszy Świętych. A odpowiedzi są przecież proste i niezmienne od dwóch tysiącleci. Tylko ktoś, kto naprawdę doświadcza Boga i przekazuje innym to doświadczenie, może – z pomocą Jego łaski – tych innych do Niego przyprowadzić. Coś jak dominikańskie „contemplata aliis tradere”, czyli zasada, że przekazuje się innym tylko to, w co samemu jest się zakorzenionym. Autentyczność świadka powoduje, że inni mu wierzą, to proste.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Adam Pawlaszczyk