Trzeba rozeznawać, czy za pięknymi hasłami nie kryje się głupota albo czyjeś interesy.
Mamy dużo fajnie brzmiących haseł. Słowo „granice” źle się kojarzy, no bo nikt nie lubi, jak mu ktoś inny stawia jakieś granice. We współczesnych hasłach pojawia się zatem często wyrażenie „bez granic”. A któż by stawiał granice czemuś tak wspaniałemu jak solidarność?! Tylko ludzie źli. Tyle że jak przyłożymy hasło „Solidarność bez granic” do np. masowej emigracji z Afryki i Bliskiego Wschodu do Europy, to pojawią się pytania, na które trzeba by odpowiedzieć. Inspirowani solidarnością bez granic znosimy w praktyce granice i podstawiamy wielkie statki, aby młodzi, dobrze zbudowani Afrykanie mogli przybywać do Europy? Świetnie! Jednego roku przybędzie ich pół miliona, a potem milion. Co dalej? Ale jak bez granic, to bez granic. Wszak to biedni ludzie poszukujący szczęścia, a każdy ma prawo do szczęścia. W Europie podzielimy się emigrantami i damy im zasiłki, żeby mieszkając w godziwych warunkach, nauczyli się języka i jakiegoś zawodu, a potem pracowali na nasze emerytury? Dla muzułmanów wybudujemy meczety i minarety?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ