Pytanie: „W Polsce na pierwszy rzut oka widoczny jest chaos związany z systemem sądowniczym. Gdzie szukać jego przyczyn?”.
Odpowiedź: „Nie sądzę, by słowo »chaos« adekwatnie odtwarzało sytuację. Prawdą jest, że trudno uznać ją za zadowalającą. Myślę jednak, że nie należy dać się zwieść krytyce nagłaśnianej przez media. Pamiętajmy – po pierwsze – że przegrywający zawsze krytykowali niekorzystne dla nich wyroki, a tym samym sądy. To niezadowolenie – po drugie – bywa demagogicznie wykorzystywane przez polityków, rewolucjonistów, naprawiaczy świata. Wyżywając się w krytyce sądów, można łatwo zbić kapitał polityczny. A ponadto i przede wszystkim: u podstaw tkwi problem sprawiedliwości. Wszyscy zgadzają się, że ma być sprawiedliwie, trudno atoli o zgodę co do tego, jak ma być, by było sprawiedliwie. Bo wszyscy zgadzają się, że sprawiedliwość polega na oddawaniu każdemu, co mu się należy, kością niezgody jest natomiast pytanie, co się należy. Chcę zwrócić uwagę, że sędzia postępuje zgodnie z procedurami i orzeka zgodnie z prawem materialnym. Pierwszy problem to ten, że prawo materialne nie zawsze pokrywa się z tzw. poczuciem sprawiedliwości, które nigdy nie jest powszechne ani jednolite. Ale co gorsza (śmiem to powiedzieć), to poczucie bywa nieraz mało cywilizowane, jest formowane żądzą odwetu (»sędziami teraz będziem my«), bliskie zasadzie »oko za oko, ząb za ząb«. Drugi problem to ten, że sędzia orzeka nie na podstawie własnego subiektywnego mniemania ani na podstawie opinii publicznej, ani zgodnie z czyimkolwiek interesem czy według tego, »co się wie«, lecz na podstawie dowodów. W sądzie nie wystarcza mieć rację, swą rację trzeba udowodnić”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Adam Pawlaszczyk