Przedstawiciele UE, Rosji, Chin, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Iranu zgodzili się w piątek w Wiedniu na pierwszym spotkaniu ministerialnym po ogłoszeniu przez USA wyjścia z umowy nuklearnej z Teheranem, że będą dalej pracować nad ocaleniem tego układu.
Irańczycy są niezadowoleni z dotychczasowych propozycji rozwiązań mających na celu utrzymanie porozumienia. Wyjście Stanów Zjednoczonych oznacza przywrócenie sankcji. Część europejskich firm w obawie przed szkodami dla swoich interesów za Atlantykiem już podjęło decyzję o wyjściu z Iranu, choć Komisja Europejska chce wdrożyć rozwiązania, które mają dawać im ochronę przed amerykańskimi restrykcjami.
Irańska agencja informacyjna IRNA podała w piątek, że prezydent tego kraju Hasan Rowhani przekazał w rozmowie telefonicznej prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi, że pakiet działań gospodarczych mający zrekompensować wycofanie się USA z umowy nuklearnej nie jest wystarczający.
Nastawienie to potwierdza wspólny komunikat wydany po rozmowach ministrów z Rosji, Chin, Francji, Wielskiej Brytanii, Niemiec i Iranu kierowanych przez szefową unijnej dyplomacji Federicę Mogherini. "Uczestnicy zgodzili się na ścisłe monitorowanie postępów i ponowne zwołanie wspólnej komisji, w tym na szczeblu ministerialnym, w celu usprawnienia wspólnych działań. Uczestnicy podkreślili swoją determinację, aby skutecznie rozwijać i wdrażać praktyczne rozwiązania w tym zakresie" - czytamy we wspólnym komunikacie opublikowanym przez Europejską Służbę Działań Zewnętrznych.
Sama Mogherini podkreśliła po spotkaniu, że jego uczestnicy zgodzili się na kontynuowanie rozmów ws. porozumienia nuklearnego, włączając w to kwestie ekonomiczne. Jak zaznaczyła, wszystkie strony będą nadal poszukiwać sposobów na uratowanie porozumienia pomimo decyzji o ponownym nałożeniu sankcji na Iran przez USA.
Słowa te oznaczają, że w piątek nie udało się przekonać Irańczyków do tego, że dotychczas zaproponowane rozwiązania są wystarczające dla ich kraju. Minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas mówił prasie jeszcze przed rozpoczęciem rozmów w Wiedniu, że Iran dostanie "atrakcyjną ofertę", aby mógł dalej handlować z europejskimi firmami, mimo amerykańskich sankcji.
Komisja Europejska jeszcze w czerwcu uruchomiła proces aktywacji tzw. statusu blokującego, czyli prawa, które ma chronić europejskie firmy przed amerykańskimi sankcjami na Iran. Status blokujący zabrania unijnym firmom stosowania się do eksterytorialnych sankcji USA, pozwala im na uzyskanie odszkodowania wynikającego z takich sankcji od tych, którzy je spowodowali, a także anuluje efekt wyroków zagranicznych sądów opartych na tych restrykcjach. KE chce, by prawo weszło w życie przed 6 sierpnia, gdy pierwsza seria amerykańskich sankcji na Iran zacznie być stosowana.
Jednak nawet Europejski Bank Inwestycyjny oświadczył, że nie może ignorować potencjalnych amerykańskich sankcji, bo - jak tłumaczył w czerwcu rzecznik tej instytucji - byłoby to sprzeczne z byciem "solidną i wiarygodną instytucją na międzynarodowych rynkach kapitałowych".
Europejscy politycy, którzy przyznają, że nie uda się w pełni zrekompensować amerykańskich restrykcji Teheranowi argumentują, że odstąpienie przez Iran od wynegocjowanego w 2015 r. porozumienia nuklearnego przyniesie dla tamtejszej gospodarki więcej szkód niż pożytku.
Przed rozmowami w Wiedniu minister spraw zagranicznych Francji Jean-Yves Le Drian informował w radiu RTL, że europejskie mocarstwa, ale również Rosja i Chiny, pracują nad stworzeniem mechanizmu finansowego w celu złagodzenia planowanych sankcji USA. We wspólnym oświadczeniu wydanym po rozmowach zapewniono m.in. o kontynuacji eksportu irańskiej ropy i gazu, utrzymaniu "kanałów finansowych" z Iranem, wsparcia dla inwestorów oraz operatorów handlujących z tym krajem. "Inicjatywy mają na celu zachowanie porozumienia nuklearnego, które leży w interesie bezpieczeństwa wszystkich" - podkreślono.
Zawarta w lipcu 2015 roku umowa między sześcioma mocarstwami (USA, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i Niemcy) a Iranem miała na celu ograniczenie programu nuklearnego tego kraju w zamian za stopniowe znoszenie międzynarodowych sankcji gospodarczych.
Na początku maja br. prezydent USA Donald Trump wycofał swój kraj z tego porozumienia, argumentując, że nie obejmuje ono irańskiego programu pocisków balistycznych, nie odnosi się do prób wywierania wpływu przez Iran na państwa regionu ani nie wyznacza perspektyw po wygaśnięciu umowy w 2025 roku. Poinformował też o ponownym wprowadzeniu wszystkich sankcji nałożonych na ten kraj, które obowiązywały przed zawarciem umowy. Część sankcji ma wejść ponownie w życie po upływie 90-dniowego okresu przejściowego, tj. 6 sierpnia, a część po 180 dniach, czyli 4 listopada.
Pozostali sygnatariusze, w tym Wielka Brytania, Francja i Niemcy, zapowiedzieli, że zamierzają utrzymać porozumienie. Według Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), która nadzoruje przestrzeganie przez Iran porozumienia nuklearnego, Teheran nadal wywiązuje się ze swych zobowiązań.