Ratownicy z pewnej plaży zebrali się w kanciapie, aby w ciszy i merytorycznie porozmawiać o tym, co zrobić z topiącą się właśnie na akwenie osobą. Mniej więcej tak wygląda to, co z projektem "Zatrzymaj aborcję" robi sejmowa komisja polityki społecznej i rodziny.
04.07.2018 14:27 GOSC.PL
Sejmowa komisja polityki społecznej i rodziny "zajęła się" w poniedziałek obywatelskim projektem zakazu aborcji eugenicznej. Owo "zajęcie" wyglądało tak, że powołano dziewięcioosobową podkomisję, która ma się projektem zająć. Kiedy? Według jakiego harmonogramu? Ano, tego nie wie nikt.
Odpowiedzi na te pytania miał udzielić wywiadzie dla KAI poseł Grzegorz Matusiak z PiS - przewodniczący podkomisji. Poseł nie był w stanie określić nawet przybliżonego terminu pierwszego spotkania zespołu, nie mówiąc już o tym, kiedy ponad 800 tys. Polek i Polaków, którzy poparli projekt swoim podpisem, może spodziewać się finału sejmowych prac nad ustawą. Mówił natomiast bardzo dużo o swoim osobistym, wielkim szacunku do życia oraz o tym, że podkomisja jest konieczna, aby nad składającym się z jednego zdania projektem rozmawiać "w ciszy i spokoju", "merytorycznie" i "właściwie dla tego typu ustaw".
Z dostępnych danych wiemy, że na podstawie przesłanki eugenicznej, której wykreślenia domagają się obywatele składający projekt ustawy, rocznie w polskich szpitalach pozbawia się życia ok 1000 dzieci poczętych. Średnio daje to śmierć 3 osób na dobę. Sprawa de facto nie cierpiąca zwłoki. Tymczasem komisja przyjmuje rozwiązanie kuriozalne - mówiąc o wielkiej wadze sprawy i szacunku do życia, ignoruje prosty fakt, że każdy dzień odkładania tematu oznacza śmierć trzech istot ludzkich. Wyobraźmy sobie podobną sytuację na bałtyckiej plaży: do budki ratownika (sejm) podbiegają plażowicze (podpisani pod projektem obywatele), którzy zauważyli, że w wodzie topią się trzy osoby (abortowane zgodnie z obecną ustawą dzieci). Plażowicze domagają się szybkiej interwencji ratowników (uchwalenia zakazu aborcji eugenicznej). Tymczasem dowodzący pogotowiem wodnym ratownik podkreśla, że ma ogromny szacunek do życia tonących, w związku z czym zarządza na bliżej nieokreślony termin spotkanie zespołu ratowników (podkomisja), aby w ciszy i merytorycznie porozmawiać o tym, co zrobić z topiącymi się właśnie na akwenie osobami. Brzmi absurdalnie i przerażająco? Tak, właśnie tak to brzmi. I właśnie w takiej sytuacji się znajdujemy.
Wojciech Teister