"Szewińska była gwiazdą pokroju Bolta" - powiedział PAP o zmarłej w wieku 72 lat najwybitniejszej lekkoatletce w dziejach polskiego sportu wiceprezes PZLA, zdobywca dwóch złotych medali olimpijskich w pchnięciu kulą Tomasz Majewski.
"Początek mojej kariery był pod przewodnictwem Ireny Szewińskiej, która została prezesem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Jej osiągnięcia jako zawodniczki były epokowe, niebywałe. Błyszczała na wielu imprezach. Była gwiazdą pokroju Bolta, ale nigdy się nie wywyższała, nie dawała po sobie poznać, że jest kimś wielkim" - podkreślił Majewski.
Jak zaznaczył, "była fajną, ciepłą osobą, z twarzy której biła serdeczność, osobą, z którą można było tak po ludzku, normalnie porozmawiać. Była rozpoznawalna wszędzie, nie tylko w świecie sportu, nie tylko w Polsce, ale także w niewielkich państwach na wszystkich kontynentach".
Majewski nadmienił, że z początkiem 2014 roku przeszła chemioterapię, ponieważ wykryto u niej nowotwór, z którym walczyła już wcześniej. Wydawało się, że zwycięży bezwarunkowo, ale nowotwór wrócił.
"Irena nie poddawała się, dalej walczyła z chorobą i nawet nie zrezygnowała z wyjazdu na zimowe igrzyska do Soczi. Ostatnie lata były dla niej zwycięskie, wychodziła już na prostą, na której w czasie kariery wyprzedzała rywalki i jako pierwsza mijała metę. Niestety, teraz się nie udało" - powiedział medalista mistrzostw świata i Europy.