Na przepadłe!

Góral jak już pije, to pije. Ale jak nie pije, to nie pije.

On pije i pije!

Duszpasterstwo Trzeźwości przy kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy ruszyło w 1971 roku. Co ciekawe, nie była to duszpasterska inicjatywa jezuitów. Do o. Wojciecha Krupy zapukało pewne młodziutkie małżeństwo. Żona załamała ręce: „Niedawno mieliśmy ślub, a on cały czas pije”. Góral w obecności jezuity dał żonie słowo honoru, że przez miesiąc nie tknie kieliszka. Ojciec Krupa zdumiał się, gdy ten sam człowiek po miesiącu zapukał do klasztoru i zapytał, czy takie samo ślubowanie może złożyć Najświętszej Panience. „Dotrzymałem słowa danego żonie, to jakże miałbym nie dotrzymać słowa danego Panu Bogu?” To podziałało na zasadzie: „skoro dotrzymałem przysięgi złożonej juhasowi, to tym bardziej dotrzymam tej złożonej bacy” – opowiadają jezuici.

Początkowo niewielu górali decydowało się na ten radykalny krok. Statystyki znacząco podskoczyły po wyborze kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. W 1971 r. ślubowało 5 górali, po roku 6, a w 1978 r. już 189. W 2006 r. w opasłych księgach ślubowań zanotowano ponad 3 tys. przyrzeczeń, a przed rokiem aż 5140 osób w kaplicy na południowym stoku Gubałówki obiecało abstynencję.

Po 47 latach widać, że to naprawdę spora armia. Lwia część to górale z krwi i kości. Ale zdarzają się też przyjezdni. Informacje o ślubowaniach rozchodzą się pocztą pantoflową. Od świadectwa do świadectwa.

To nie przelewki

– Najpierw jest rozmowa. W cztery oczy. Petent (uprzedzony, że nas także obowiązuje tajemnica danych osobowych), jeżeli chce, odpowiada na pytania o imię i nazwisko, datę urodzenia, adres, okres ślubowania, stan cywilny, dzieci i zawód – opowiadają jezuici. – Może też złożyć ślubowanie anonimowo, ale i wtedy zostanie zapisany w księdze jako anonim. Potem przechodzimy do kaplicy.

Jak wygląda uroczyste ślubowanie? Na klęczkach, z ręką położoną na Piśmie Świętym, patrząc w twarz Matce Boskiej Nieustającej Pomocy, petent deklaruje: „Ślubuję pod przysięgą Panu Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy Świętej jedynemu, wobec Matki Najświętszej, aniołów i świętych, szczególnie Jana Chrzciciela, patrona abstynencji, że (przez okres…) nie będę: pił żadnego alkoholu, zażywał żadnych narkotyków i dopalaczy, palił papierosów, uprawiał hazardu. Tak mi dopomóż Bóg, Męka Jezusa Chrystusa i Matka Nieustającej Pomocy. Amen”.

Jak widać, to nie jest zwykłe „przyrzeczonko”, ale ślubowanie w obliczu Boga. Złamanie ślubu jest grzechem, który trzeba wyznać przy najbliższej spowiedzi. Nie jest jednak krzywoprzysięstwem, chyba że ktoś w chwili składania ślubowania kłamał, co się w praktyce nie zdarza. Każdy z kaplicy zabiera „legitymację”, czyli obrazek Matki Bożej Nieustającej Pomocy z odpowiednim wpisem. W pierwsze niedziele miesiąca jezuici odprawiają Mszę św. w intencji ślubujących.

Uratowany!

– „Górka” jest ważna dla rodziny. Gdy ślubowałem, to żona oddychała z ulgą, cieszyły się dzieci. Rodzina przestawała się bać, że znowu narozrabiam – opowiada Mieczysław Kliś. – To stwarza strefę bezpieczeństwa, bo rodzina i sąsiedzi widzieli, jaki wariat byłem, gdy popiłem… Po raz pierwszy ślubowałem dla żony. Było tyle problemów, że powiedziała: „Albo idziesz na Górkę, albo rozwód”. Niewielu ślubuje po raz pierwszy dla siebie. Robią to dla żony, dzieci. Ślubowanie uratowało nasze małżeństwo. Kiedyś po mocnym ciągu zdecydowałem się zaślubować. Jeden z jezuitów powiedział: „Zaślubuj najpierw na pół roku. I przyjdź to przedłużyć przed skończeniem tego czasu, by nie zapić”.

Mądry człowiek. Bo nie chodzi o to, by „nadrobić Górkę”, zbierać pieniądze, liczyć dni do końca, oszukiwać siebie i innych… Posłuchałem jezuity. Pół roku, potem następne… Nie piję od ośmiu lat. Gdy kładę rękę na Piśmie Świętym, wydarza się cud: przestaję się trząść, przychodzi pokój serca, coś ze mnie schodzi… Na drugi dzień wstajesz i wiesz, że trzyma cię wiara. I tak to leci. Myślisz: „Masz pieniądze, sklep za rogiem, ale… co z Górką?”. I pragnienie odchodzi.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz