Polityka migracyjna UE realizowana jest w sposób "schizofreniczny" - o azyl można ubiegać się tam głównie po przekroczeniu jej granic, jednak większość krajów stara się temu zapobiegać - ocenił w wywiadzie w czwartek szef MSW Finlandii Kai Mykkanen.
Mykkanen, z którym wywiad ukazał się w dzienniku "Helsingin Sanomat", podkreślił, że obecna polityka Unii Europejskiej wobec uchodźców wymaga "gruntownej przebudowy".
W jego ocenie Finlandia i inne kraje UE powinny znacząco zwiększyć liczbę osób przyjmowanych w ramach prowadzonego przez Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) programu przesiedleń osób, którym władze ONZ nadały status uchodźców. W programie uczestniczy ok. 35 krajów.
Od 2001 r. Finlandia przyjmuje rocznie 750 osób z obozów ONZ. Uchwalając budżet na każdy rok, fiński parlament może zdecydować o zwiększeniu tej liczby. W latach 2014 i 2015, ze względu na pogarszającą się sytuację w Syrii, została ona podniesiona do 1050 osób rocznie.
Tylko część krajów UE uczestniczy w tym programie relokacji, łącznie przyjmując dziesiątki tysięcy osób. Według Mykkanena liczbę przyjmowanych uchodźców można by zwiększyć do powyżej 100 tys. osób.
"Główny strumień uchodźców należałoby zorganizować w mądrzejszy sposób" - uważa Mykkanen.
Jednocześnie zaznaczył, że ochrona granic zewnętrznych UE powinna być zaostrzona, aby znacząco zmniejszyła się liczba osób ubiegających się o azyl i przedostających się na terytorium państw unijnych przez np. Morze Śródziemne.
Obecny stan realizacji unijnej polityki wobec uchodźców szef fińskiego MSW określił jako "schizofreniczny". "System oparty jest teraz na tym, że o schronienie ubiegać się można przede wszystkim wtedy, gdy przekroczy się granicę (kraju Unii). Jednocześnie prawie wszystkie kraje UE w różny sposób starają się zapobiegać przekroczeniu granic" przez migrantów - wskazał.
Jak podkreślono w "HS", taka sytuacja sprawia, że "przez poczucie braku kontroli i strach w wielu państwach UE zwycięża populizm", a po przybyciu około miliona migrantów do Europy w 2015 r. "kraje UE są tak zdezorientowane, że nie są jeszcze w stanie dojść do siebie".
Według Mykkanena migranci, którzy przybyli już do Europy, to tylko część z ok. 60 mln osób z Afryki i Bliskiego Wschodu zmuszonych opuścić swoje miejsce zamieszkania.
"Nie możemy przygotować się na nowy kryzys, gdyby taki miał nadejść, jeśli nie ma jednomyślności co do tego, jak to zrobić. Jeśli to się nie uda, to strefa Schengen upadnie" - przestrzegł Mykkanen.
Przypomniał również, że deportacja osób, które nie dostały azylu, jest trudnym procesem. Część z nich - a obecnie jest ich w UE ok. pół miliona - pozostaje w Europie bez dokumentów i jest narażonych na nadużycia, związane z wykorzystaniem ich jako siły roboczej.
Szef fińskiego MSW odniósł się także do planów niektórych państw (m.in. Danii) w sprawie utworzenia poza granicami UE obozów dla uchodźców, którym odmówiono azylu, czy też wprowadzenia zmian w prawie w praktyce ograniczających ubieganie się o azyl w danym kraju (co planują Węgry).
Z punktu widzenia Finlandii propozycje te niosą za sobą więcej problemów, związanych np. z przestrzeganiem praw człowieka - ocenił Mykkanen. Zwrócił przy tym uwagę na funkcjonowanie australijskich obozów dla migrantów oraz na ryzyko, że z takich miejsc "szybko tworzą się enklawy, w których rozwija się przestępczość i inne niepożądane zjawiska". "To nam nie odpowiada" - oznajmił.
W związku z kryzysem migracyjnym w Europie na jesieni 2015 r. do Finlandii przybyła rekordowa w historii kraju liczba migrantów - ok. 32,5 tys. osób. To wielokrotnie więcej, niż rejestrowano w statystykach we wcześniejszych latach - w latach 2000-2014 było to średnio ok. 3,3 tys. osób rocznie, w 2016 r. liczba nowo przybyłych uchodźców spadła do ok. 5,5 tys., a w 2017 r. urząd ds. migracji przyjął niewiele ponad 5 tys. wniosków o azyl.