Dzień Matki i słowa Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii to najlepszy komentarz do smutnych wydarzeń w Irlandii.
Wczoraj chodząc po ulicach Dublina, widząc miasto oblepione napisami „no” i „yes”, słuchając zwłaszcza obrońców życia pełnych optymizm, że nie wszystko jeszcze jest przesądzone, udzielił mi się ten klimat nadziei. Dziś na ulicach irlandzkiej stolicy w oczy rzucają się w oczy już tylko ci, z napisami „yes”. W centrum prasowym, w irlandzkiej telewizji dominują głosy zwolenników aborcji. Słychać wciąż te same wytarte slogany „ochrona kobiety”, „współczucie”, „postęp”, „zdrowie”, „cywilizacyjny skok”. Rząd francuski pospieszył już z gratulacjami dla rządu Irlandii. Wszyscy podkreślają dużą frekwencję i ogromną skalę zwycięstwa. Nikt nie spodziewał się, że Irlandczycy w aż tak wielkiej liczbie oddadzą głos na rzecz…No, właśnie czego? Teoretycznie chodziło tylko o zniesienie konstytucyjnej ósmej poprawki chroniącej życie dziecka nienarodzonego. Ale w to miejsce wejdzie zdanie, które de facto na poziomie konstytucji wprowadza prawo do „terminacji ciąży”. Sformułowanie, które ma zaciemnić prawdę. Irlandia na poziomie konstytucji będzie miała wpisane prawo do aborcji. Rząd ma już przygotowaną szczegółową ustawę, która mówi o aborcji na życzenie do 12 tygodnia życia dziecka, z możliwością późniejszej aborcji w kilku konkretnych sytuacjach np. choroby dziecka. Irlandię śmiało można nazwać prymusem Zachodu we wprowadzaniu ideologii postępu. Zdała już egzamin w 2015 roku zmieniając w referendum definicję małżeństwa, teraz zdała kolejny egzamin. Cywilizacja śmierci triumfuje na Zielonej Wyspie. Smutne to tym bardziej, że jako Polacy czuliśmy jakiś rodzaj pokrewieństwa duchowego z Irlandią.
Trudno uciec mi od dwóch myśli, skojarzeń. Pierwsza, dziś w Polsce obchodzimy Dzień Matki. Jednym z aspektów całej sprawy jest sposób, w jaki zwolennicy „yes” mówią o macierzyństwie. Dziecko jako zagrożenie, jako agresor, przed którym trzeba się chronić, bo może pojawić się nieproszony, nie w tym momencie. Obcy, który atakuje. Matka ma prawo się bronić przed tym nieszczęściem. Wiem, brzmi to okrutnie, ale taka jest logika proaborcyjna, choć maskowana hasłami o zdrowiu, wolności i współczuciu dla kobiet. W całość proaborcyjnej ideologii wpisany jest jakiś rodzaj pogardy wobec macierzyństwa (także ojcostwa). Czy ktokolwiek z tych uśmiechniętych triumfujących Irlandczyków z koszulkami na „yes” pomyślał dziś o swojej matce? O tym, że kiedyś też mieli 12 tygodni? Czy chcieliby zostać potraktowani jako ludzie przez swoich rodziców czy jako zlepek komórek?
I druga myśl. Dzisiejsza Ewangelia. Pan Jezus się nie myli. Mówi dziś w Liturgii Słowa: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże" (Mk 10, 14). Ewangelista dodaje: „I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je” (Mk 10, 16). To jest dzisiejsza Ewangelia!!! Proszę sprawdzić. Nie ma przypadków. Odnoszę wrażenie, że dziś Jezus mówi to zwłaszcza do Irlandczyków. Błogosławi ich nienarodzone dzieci. Mówi im: pozwólcie im żyć!