Fakt, że protestujący zajmują stanowisko polityczne, nie sprawia, że problem dramatycznej sytuacji osób niepełnosprawnych nagle znika.
22.05.2018 09:51 GOSC.PL
Protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie trwa od mniej więcej miesiąca. Budzi skrajne emocje. Przez Sejm i szeroko rozumiane "obrzeża" tego protestu przewinęli się już niemal wszyscy - od Janiny Ochojskiej, po Lecha Wałęsę. Im dłużej to trwa, tym bardziej na wierzch wypływają wątki polityczne, co samej idei pomocy niepełnosprawnym szkodzi.
Warto jednak w całym tym zamieszaniu nie zapominać o jednym: polityczność czy apolityczność protestu w Sejmie NIE ZMIENIA NICZEGO w codziennej sytuacji tysięcy osób niepełnosprawnych i ich rodzin, mających przeróżne poglądy polityczne. Protest może być inspirowany politycznie i jeśli tak jest, to jest to przykład żenującego robienia polityki na cudzym nieszczęściu. Inspirowanie protestu osób dotkniętych chorobą, by na ich plecach podnieść sobie wyniki sondażowe (lub osłabić wyniki rywala) dyskwalifikuje w gruncie rzeczy środowiska inspirujące. Ale nawet jeśli tak jest, to ten fakt nie likwiduje realnego problemu dramatycznej sytuacji niepełnosprawnych i ich rodzin.
Wśród części obserwujących te wydarzenia istnieje pokusa takiego myślenia, że jeśli okupacja sejmowych korytarzy ma na celu nie tyle pomoc niepełnosprawnym, co uderzenie w prospołeczny wizerunek PiSu, to w takim razie można ten protest po prostu zignorować. Owszem, można. Ale warto równocześnie rozróżnić temat protestu od sytuacji osób niepełnosprawnych. Zignorowanie sejmowej akcji nie sprawia, że znika problem, z jakim na co dzień borykają się osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie. I nie ma się co oszukiwać - ani pięćset złotych, ani nawet tysiąc tego problemu ostatecznie nie rozwiąże. Bo to jest wyzwanie, przed którym stajemy jako społeczeństwo na stałe. Wyzwanie polegające nie tylko na stworzeniu systemu, który w jak największym stopniu pozwoli osobom chorym (ale też na przykład starszym) funkcjonować w społeczeństwie, ale również na wyrobieniu w sobie podstawowej wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka. Te zadania stoją przed państwem (niezależnie od tego, kto nim rządzi), ale również przed każdym z nas. Pierwsze bez drugiego (lub drugie bez pierwszego) zawsze będzie rozwiązaniem niekompletnym.
Ostatecznie naprawdę nie ma znaczenia czy protest jest polityczny. Bo nie sam protest jest podstawowym problemem, przed którym stajemy.
Wojciech Teister