Pisząc „Balladynę”, Juliusz Słowacki antycypował rzeź wołyńską, która ponad sto lat później wydarzyła się na jego rodzinnej ziemi.
Leon Wyczółkowski malował Alinę dwukrotnie. W 1879 r. ukazał ją jako martwą wieśniaczkę z pucułowatą buzią, porzuconą w leśnej głuszy, rok później – jako eteryczną pannę, która wydaje się spać na łące, wśród motyli i bławatków. Ten drugi obraz, wykonany według wskazówek Adama Chmielowskiego (św. Brata Alberta), jest równie piękny, co statyczny. Ten pierwszy, pełen metafizycznej grozy, do dziś niepokoi i inspiruje.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.