Powstanie współczesnego Państwa Izrael i jego trwanie od 70 lat można zrozumieć wyłącznie w kategoriach cudu i znaków czasu.
To nie będzie obiektywny tekst. Zamiast próby spojrzenia na 70 lat istnienia Państwa Izrael z wyważeniem racji Żydów i racji tych, którzy albo ich państwa nigdy nie zaakceptowali, albo mają powody do sąsiedzkich żalów i skarg, świadomie wybrałem perspektywę wyłącznie żydowską. Niekoniecznie podzielaną czy uświadomioną przez wszystkich Żydów, bo perspektywę mocno religijną, gdy tymczasem większość współczesnych mieszkańców Izraela stanowią osoby niewierzące lub luźno związane z tradycją religijną. Celowo rezygnuję z obiektywnej próby spojrzenia na współczesny Izrael, ponieważ perspektywa żydowska w ogóle, a religijna w szczególności jest niemal zupełnie pomijana w większości „obiektywnych” analiz fenomenu tego państwa. Na tym tle świeżo wybrzmiewa wykład (wygłoszony w 1974 r. w Zurychu) prof. Pinchasa Lapide’a, żydowskiego historyka, teologa i dyplomaty. Tego samego, który niegdyś zasłynął obroną Piusa XII, dowodząc – wbrew rozpowszechnianym opiniom – że papież uratował tysiące Żydów. I tego, który jako jeden z niewielu w Izraelu napisał pracę o zmartwychwstaniu Jezusa z perspektywy żydowskiej, wykazując, że nie jest ono sprzeczne z tradycją religii mojżeszowej. Dotąd żaden z żydowskich autorów nie przedstawił tak precyzyjnie fenomenu współczesnego Izraela w kategoriach… cudu. I nikt, mówiąc o nadprzyrodzonym charakterze odrodzenia państwa, nie mówił o tym z taką pokorą, której nieraz brak współczesnym przywódcom Izraela: „Od samego początku istnienia naszego narodu Bóg chciał, abyśmy my, Żydzi, byli skromni i nie mieli o sobie zbyt wygórowanego mniemania. Bóg podkreślał za pośrednictwem proroka Mojżesza, że jesteśmy najmniejszym z narodów, a mimo to wybrał nas. I to się nie zmieniło”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina