W piwnicach na warszawskiej Pradze miejsce zbędnych ludzi zajęły zbędne przedmioty. Inskrypcje z dawnych lat pozostały na ścianach.
Matka wspólnotowej pamięci, strażniczka ciągłości losów, muza poetów… W XX w. polska Mnemosyne umierała wielokrotnie. Wywieziono ją na nieludzką ziemię, wrzucono do dołu śmierci, torturowano jak anioła w znanym wierszu Zbigniewa Herberta. W kraju została potraktowana jako persona non grata, na emigracji stopniowo traciła siły. Z tych, którzy przez wieki czerpali natchnienie z pamięci pokoleń, w 1951 r. szydził fałszywy prorok, późniejszy noblista: „W praojcach swoich pogrzebani”. W III RP ruszyły jego śladem legiony entuzjastów zbiorowej amnezji i zwolenników pamięci selektywnej, odrzucającej wszystko, co w polskich dziejach łączy się z chwalebnym krzyżem Chrystusa. I co prowadzi do zmartwychwstania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Wencel