Amerykańskie sankcje zabolały Rosjan. Ale na chwilowym bólu może się nie skończyć.
W piątek USA nałożyły sankcje na rosyjskich oligarchów i rosyjskie koncerny. Wydawać by się mogło, że to nic wielkiego. Poprzednio Amerykanie też nakładali na Rosję podobne sankcje, a do niedawna wydawało się, że Rosja wyszła z wywołanego nimi kryzysu. Rosyjskiej gospodarce pomóc miały rosnące ceny ropy, ale wielu analityków wskazywało na rosnącą dywersyfikację rosyjskiego eksportu i stabilność wewnętrzną Rosji. Jednak najnowsze amerykańskie sankcje mocno uderzyły w Rosjan. Rubel w ostatnich dniach drastycznie stracił na wartości, a inwestorzy zaczęli uciekać z rosyjskiej giełdy.
Sytuacja na linii Moskwa-Waszyngton jest dzisiaj bardzo napięta. Amerykanie oskarżają Rosję o ingerencje w wybory prezydenckie z 2016 r. Szok na Zachodzie wywołał atak na Siergieja Skripala, o który podejrzewa się Rosjan. Moskwa jest jednym z głównych sojuszników Baszara al-Asada, oskarżanego o używanie broni chemicznej przeciwko ludności miast będących w rękach sił opozycyjnych. A do tego dochodzi wciąż trwający konflikt na Ukrainie i pozostający w rosyjskich rękach ukraiński Krym. Właśnie z powodu „destabilizujących działań Moskwy” USA nałożyły kolejne sankcje na Rosję.
Rozgrywka Stanów z Rosją jest oczywiście częścią większej układanki. Sukcesy Baszara al-Asada w wojnie domowej w Syrii umocniły pozycję Iranu w regionie. A to bardzo zaniepokoiło amerykańskich sojuszników na Bliskim Wschodzie, czyli Arabię Saudyjską i Izrael. A Moskwa bardzo mocno wsparła militarnie syryjskiego prezydenta. Dodatkowo Rosja jest istotnym sojusznikiem Chin, z którymi USA toczą rozgrywkę o pozycję w światowym handlu. Nie bez znaczenia jest też rywalizacja amerykańsko-rosyjska w na rynku energetycznym w Europie.
Moskwa w wielu miejscach na świecie zagraża amerykańskim interesom. Nic więc dziwnego, że Amerykanie przeszli do kontrataku. A że przewaga gospodarcza Ameryki nad Rosją jest olbrzymia, to właśnie na tym obszarze Amerykanie postanowili uderzyć. Sankcje wpływają źle nie tylko na rosyjskie firmy, ale i ich biznesowych partnerów. Wielu z nich może się obawiać gniewu Ameryki i zmniejszyć swoje kontakty z Rosjanami. A jeszcze niedawno się zdawało, że USA chcą zaoferować Rosji partnerstwo, ale jako z mocarstwem drugiego szeregu. Kreml wolał jednak odgrywać rolę światowego mocarstwa pierwszej kategorii. Wygląda jednak na to, że tych ambicji spełnić się nie da.