Wszechmogący reaguje na grzech Adama i Ewy… własnoręcznie wykonując im ubrania. Jego Syn staje się Sługą i na kolanach myje brudne stopy uczniów. Co więcej, zapowiada, że w niebie będzie nam usługiwał. „Zapamiętaj sobie, Marcin – rzucił przed laty o. Jan Góra – na tym świecie jesteśmy na służbie”.
Często jestem zapraszany, by głosić słowo na różnych rekolekcjach i ewangelizacyjnych kursach. Coraz częściej przydzielany jest mi temat grzechu. Gdy przyjechałem kiedyś do jednej ze śląskich parafii, powitał mnie ogromny plakat wywieszony na drzwiach kościoła: „Jestem grzesznikiem – Marcin Jakimowicz”. Byłem zaskoczony. Myślałem, że wiem o tym tylko ja, żona i sąsiedzi. Okazało się, że o moich słabościach wiedziało pół miasta. Innym razem opowiadałem o grzechu na… seminarium w seminarium. Seminarium Odnowy Wiary zorganizowano dla śląskich alumnów. Nie miałem co zrobić z synem, więc wziąłem go ze sobą. – Tata, a co tu będziemy robili? – zapytał. – Będę mówił konferencję – odparłem. – O czym? – O grzechu – wyjaśniłem. I wtedy mój syn popatrzył na mnie swymi niewinnymi oczyma i zapytał: – Uczyłeś się?.
Wspominam o tym, bo w czasie takich spotkań pytam często, jaka była pierwsza reakcja Boga na grzech Adama i Ewy. „Zostali wygnani z raju” – słyszę niemal zawsze. Nieprawda! To nie była pierwsza reakcja Najwyższego. Wygnanie z raju było naturalną konsekwencją wejścia w grzech, który rodzi śmierć. Rabini pisali, że ponieważ Adam z Ewą zaciągnęli na siebie dług grzechu, musieli opuścić Eden, bo musi istnieć we wszechświecie miejsce czyste, nieskażone, niezbrukane, duchowa rzeczywistość, w której Bóg otrze z naszych oczu wszelką łzę. Przestrzeń, w której słowa „zdrada” czy „nowotwór złośliwy” należą do słownika wyrazów obcych. Pierwsza reakcja Boga na grzech jest zdumiewająca: „Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich”. Bóg służy człowiekowi! Własnoręcznie szyje mu ubrania i ubiera go.
No, coś podobnego!
Pod wielką wiatą w Hermanicach kończyło się wieczorne uwielbienie. Obok mnie usiadł wymęczony lipcowym upałem o. Jan Góra. Chciał odsapnąć po męczącym dniu. – Ma Ojciec siłę? Chce się Ojcu „walczyć” w taki skwar? – zagadałem Dominikanin odparował: – Jestem na służbie. Zapamiętaj sobie, Marcin: na tym świecie jesteśmy na służbie. Po wielu latach nie pamiętam żadnych innych słów tej rozmowy.
Czytania Wielkiego Postu ukazują nam wszechmocnego Pana Zastępów, którego imienia Izrael nie odważa się wymawiać, który… służy swemu stworzeniu. To formuła nieznana innym religiom, w których to człowiek służy bóstwu. Izajasz w porażających opisach męki Mesjasza nazywa Go wprost Sługą Pańskim. W poruszającym proroctwie czytamy o Bogu oddającym się w ręce ludzi, o Najwyższym, który staje się sługą. „Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem?” (Iz 53,8) – pyta prorok. Zakorzeniony w księdze proroka Micheasza hymn „Ludu, mój ludu, cóżem ci uczynił?” nie jest pytaniem retorycznym. To pytanie niewiedzy. Pokorny Bóg wymieniający długą listę konkretnych wydarzeń, w których usłużył człowiekowi, zdaje się nie rozumieć, dlaczego został za to wszystko tak bestialsko potraktowany i odepchnięty.
Na kolana!
Nieludzki Bóg – czytam często w warczących internetowych komentarzach. Jest w tym ziarno prawdy: żaden człowiek nie mógłby wymyślić Kogoś podobnego. Żadna religia nie mogłaby nakreślić obrazu Boga, który dobrowolnie ogołaca się z chwały, by umyć brudne nogi uczniom. To w czasie tego wielkoczwartkowego wydarzenia (a nie w kontekście męki, jak często słyszymy) padają słowa „do końca ich umiłował”. Bóg na kolanach. Sługa sług. Internetowi komentatorzy mylą się w punkcie wyjścia: nasz Bóg stał się ludzki aż do bólu.
„Umywając nogi uczniom, Jezus zapowiada upokorzenie, jakim będzie Jego śmierć na krzyżu, przez którą spełni swą najdoskonalszą posługę wobec świata” – przypomniał Jan Paweł II 21 sierpnia 1997 r., w czasie Światowych Dni Młodzieży w Paryżu. „Jego droga do zwycięstwa i chwały prowadzi przez służbę. Jest to także droga każdego chrześcijanina. To miłość zbawia świat, buduje społeczeństwo i przygotowuje wieczność. Dzięki niej będziecie prorokami nowego świata. Niech miłość i służba staną się podstawowymi zasadami waszego życia! Składając siebie w ofierze, odkryjecie, co wam zostało ofiarowane, i sami z kolei otrzymacie dar Boży”.
Ostatni
– Chcecie zajmować ostatnie miejsca? – zapytałem kiedyś s. Zosię, małą siostrę Jezusa. – Ostatnie? – uśmiechnęła się. – Nie da się! Zajął je już Jezus, więc nie mamy najmniejszych szans.
„Kiedy Jezus mówił o »najmniejszym w królestwie Bożym«, to mógł pomyśleć tylko o sobie – przypominał szwedzki karmelita Wilfrid Stinissen. „On całkowicie siebie ogołocił i stał się sługą ludzi. Uczynił siebie najmniejszym ze wszystkich. Wybrał ostatnie miejsce. My możemy w najlepszym razie zająć przedostatnie. Wtedy będziemy z Nim, będziemy w Bożym towarzystwie. Z Bogiem sprawiedliwym można ubijać interesy. Można Nim kupczyć i próbować pozyskać Jego względy. Ale przeciw Bogu, który jest miłością i tylko miłością, nie mamy broni. Takiej miłości można się tylko wydać”.
„Kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą” – mówił Jezus. „A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”. Mesjasz przyszedł na świat dlatego, że pewna nastolatka z Nazaretu na wieść o tym, że zostanie Jego Matką, zawołała: „Oto ja… służąca”. Pokora Maryi zapiera dech w piersiach. Najwyżej wyniesiona kobieta świata wybiera służbę. Biegnie do Elżbiety, by służyć. Oddala się w chwili, gdy światła reflektorów skierowane są na dom Zachariasza i rodzącą Elżbietę. Nie chce być w centrum uwagi i usuwa się w cień. „Najgłębsza mądrość, jaką może posiąść człowiek, to zrozumieć, że jego przeznaczeniem jest pomoc i służba” – przypominał Abraham Joshua Heschel – żydowski teolog i filozof.
Niewidzialna armia
Służba jest stylem funkcjonowania królestwa. Potężne armie aniołów stworzone zostały do służby. Aniołowie wykonują rozkazy Boga w okamgnieniu. Ich natura określona jest hebrajskim słowem haszmal (Ez 8,2). Sięgnąłem po słownik współczesnego języka hebrajskiego, by sprawdzić, co to słowo oznacza. Okazało się że oznacza ono… elektryczność. Tak szybko posłańcy wykonują Boże rozkazy. Są na służbie. To zdumiewające, zważywszy, jak potężną mocą dysponują. Potężni aniołowie prześcigają się w służbie, naśladując Jezusa, który: „istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2,6-7). „Nie zatrzymują nawet promyka Bożego blasku, a największą przyjemność sprawia im służenie ludziom” – wyjaśnia o. Augustyn Pelanowski.
Na łopatki!
Od wielu lat na łopatki rozkłada mnie prorocza wizja nieba, jaką roztoczył przed nami sam Jezus. Porównał rzeczywistość królestwa do uczty, na której przepasze się i… będzie nam usługiwał (por. Łk 12,37). – Gdybyśmy posiedli śmiałość sformułowań ojców Kościoła ocierających się o zgorszenie, moglibyśmy powiedzieć, że w szabat za panowania arcykapłana Kajfasza jesteśmy świadkami odpoczynku Jezusa. Jezus odpoczywa, by… służyć nam w królestwie niebieskim – jak zwykle bezbłędnie podsumowuje o. Michał Zioło, trapista. – Tam przepasze się i będzie nalewał w kielichy nowe wino i częstował chlebem bez ziemskiego kwasu, gdyż wieczność nie posiada stęchłej atmosfery przytułku dla grzecznych i zasłużonych w robótkach ręcznych. Trudno, ale trzeba zrezygnować z wyobraźni, gdyż rzeczywistość nowej wiecznej uczty przekracza jej zdolności. Powiedzieć trzeba o wypoczynku nieba krótko: „Będziemy do Niego podobni!”.
– Gdy kiedyś w Lanckoronie paliłem w piecu, przez radiowęzeł usłyszałem rozmowę studentów, którzy siedzieli na górze: „Słuchajcie, czy ten facet, który pali w piecu, tam na dole, będzie nam głosił konferencje?” – opowiadał Andrzej Sionek, bliski współpracownik ks. Blachnickiego, człowiek, które całe swe życie związał z ewangelizacją. – Pamiętajcie, przyjmowanie namaszczenia Ducha Świętego zawsze zaprowadzi was do służby. Służba to styl nieba – to kwintesencja przesłania założyciela stowarzyszenia En Christo.
Marcin Jakimowicz