Problem z ustawą degradacyjną polegał na tym, że rozliczała komunistycznych oprawców metodą nawiązującą do praktyk, które oni stosowali.
03.04.2018 13:35 GOSC.PL
Wetując tzw. ustawę degradacyjną (nazwa jest mylna, gdyż przewidywała ona odebranie stopni wojskowych, a nie degradację do stopnia szeregowca), prezydent Andrzej Duda obszernie wytłumaczył powody swojej decyzji. Generalnie chodzi o to, że różnicuje ona prawa osób, które podlegały tej regulacji. Członkom Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego stopień wojskowy miał zostać odebrany z mocy samego prawa, a więc automatycznie. Tymczasem inni wojskowi, którzy „w latach 1943-1990 swoją postawą sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu", mieli mieć prawo do obrony. W postępowaniu o degradacji przysługiwałoby im lub ich rodzinie prawo do przedstawienia dowodów, a po wydaniu postanowienia o pozbawieniu stopnia – skarga do sądu administracyjnego. Prawodawca uznał, że członkowie WRON, czyli gremium, które wprowadziło stan wojenny i kierowało nim, a sąd w III RP określił je mianem „grupy przestępczej o charakterze zbrojnym", mają być potraktowani inaczej – prawo do obrony, złożenia wyjaśnień czy odwołania im się nie należy. Takie przepisy prowadzą również do sytuacji, gdy odpowiedzialność członków WRON nie jest zróżnicowana, tak samo traktuje się zarówno prowadzących zbrodnicze działania generałów Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka, Floriana Siwickiego czy Tadeusza Tuczapskiego, jak i pierwszego polskiego kosmonautę Mirosława Hermaszewskiego, który bez swojej wiedzy został dopisany do WRON. Nie twierdzę, że nie powinien ponieść za to odpowiedzialności, ale jednak nie taką samą jak główni oprawcy Polaków.
Innym negatywnym aspektem proponowanych regulacji byłaby sytuacja, w której ubeccy oprawcy mieliby większe prawa niż członkowie WRON, a przecież ich działalność w komunistycznym aparacie przemocy mogła być bardziej zbrodnicza niż twórców stanu wojennego.
W związku z tymi wątpliwościami chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt problemu. Otóż ludzie, którzy byli ofiarami komunistycznych oprawców, walczyli o wolną Polskę, a częścią tej wolności jest przestrzeganie prawa i równość wobec niego. Rodzi się więc pytanie, czy sięgając po metody z katalogu oprawców – proces bez obrony i odwołania do wyższej instancji, nierówne traktowanie – nie prowadzi się do sprzeniewierzenia się wartościom, o które walczyli.
Wątpliwości budzi też fakt, że odbiera się stopnie wojskowe żołnierzom służącym w Ludowym Wojsku Polskim. Oznacza to, że uznajemy ciągłość tej formacji z wojskami II i III RP. Czy w takim razie powinniśmy dziś w wolnej Polsce uznać ciągłość PRL z III RP, a w konsekwencji przyjąć odpowiedzialność za okres komunizmu?
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy, który budzi wątpliwości. W polskiej kulturze ludzi zmarłych nie poddaje się sankcji karnej, a ich szczątki są traktowane z szacunkiem. W czasie pogrzebu mówimy: „niech spoczywa w pokoju". Odbieranie stopni wojskowych umarłym tę tradycję narusza. Rozumiem, że ustawa degradacyjna jest konsekwencją nierozliczenia komunizmu po 1989 r., że wynika z potrzeby jasnego wskazania, czyja postawa zasługuje na potępienie, a czyja na szacunek. Jednak czy w stosunku do zmarłych nie jest to sprawa już tylko dla historyków?
Bogumił Łoziński
Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego