Jego zwycięstwo było przesądzone, ponieważ inni poważni kandydaci zostali albo aresztowani, albo byli zastraszani przez władze i wycofali się z wyścigu.
Narodowa Komisja Wyborcza podała, że frekwencja wyniosła nieco ponad 41 proc. Szef Komisji Laszin Ibrahim oświadczył, że w głosowaniu uczestniczyło ponad 24 mln obywateli, co przekracza 41 proc. uprawnionych do głosowania.
W wyborach w roku 2014 Sisi zdobył 96,9 proc. głosów. Frekwencja wyniosła wówczas ok. 47 proc.
Oficjalne wyniki pokazują, że jedyny rywal Sisiego w ubiegłotygodniowych wyborach (26-28 marca), lider pozaparlamentarnej partii Jutro (Hizb el-Ghad) Musa Mustafa Musa uzyskał poparcie 3 proc. wyborców. Ten mało znany polityk centrowy zapewniał zresztą przed wyborami - jak podawały media - że sam opowiada się za reelekcją Sisiego.
Niższa frekwencja jest potencjalną komplikacją dla Sisiego, który przed głosowaniem sugerował, iż uważa to głosowanie raczej za referendum niż rzeczywistą rywalizację - pisze Reuters. Przypomina, że egipskie media państwowe wskazywały na rezygnację z głosowania jako na zdradę Egiptu.
Lokalne i zagraniczne media podały, że niektórzy egipscy wyborcy twierdzą, że za zagłosowanie oferowano im różnego typu zachęty, w tym pieniądze i produkty żywnościowe; nie powiadomiły jednak, kto składał takie propozycje - pisze Reuters.
Sisi jest u władzy od roku 2013, od czasu przewrotu wojskowego, który obalił islamistycznego prezydenta Mohammeda Mursiego; Sisi był wówczas ministrem obrony oraz naczelnym dowódcą egipskiej armii. Rok później zwyciężył w wyborach prezydenckich, uzyskując 96,9 proc. głosów. Od tego czasu egipskie władze stosują represje na szeroką skalę wobec swych przeciwników.
Wybory w ubiegłym tygodniu to trzecie wybory szefa państwa od czasu rewolucji z 2011 roku, w wyniku której obalony został wieloletni przywódca Egiptu, Hosni Mubarak.