Spędził 19,5 roku w więzieniach, budził postrach, bił i kradł. A jednak 11 marca został w Katowicach ustanowiony nadzwyczajnym szafarzem Komunii Świętej. Poznaj historię człowieka, którego nienawiść skruszył Jezus Miłosierny.
Z czasem zaczął prosić Boga, żeby zabrał mu z serca tę nienawiść. Zaczął chodzić na Msze św. i czytać Biblię – choć wciąż ćpał i handlował narkotykami. Wreszcie zdecydował się przyjąć bierzmowanie. Wybrał sobie imię Paweł, bo uderzyło go, że choć ten święty postępował strasznie, to jednak Bóg go przemienił. – Z tym, że wtedy myślałem, że Paweł przed nawróceniem był o wiele gorszy ode mnie. Ja uważałem się za skrzywdzonego przez los i wspólników – wyjaśnia. Wieczorami wyjmował obrazek Jezusa, mówił Mu o swoich marzeniach i prosił o normalne życie. O dziewczynę, która by go pokochała takim, jakim jest. I o dziecko, dziewczynkę, której mógłby dać na imię Wiktoria.
Kiedy wyszedł po 8,5 roku, poznał Jolę. Urodziła się im córka, której dał na imię Wiktoria. Żył jednak nadal po swojemu – z kradzieży w sklepach. Prowadził auto po alkoholu i narkotykach. Jedno w nim zmieniło się na lepsze: nienawiść, którą czuł w więzieniu, gdzieś zniknęła. O Bogu przypominał sobie jednak tylko wtedy, gdy mu coś groziło: wtedy żarliwie się modlił i obiecywał poprawę. Gdy sytuacja rozwiązywała się dokładnie tak, jak o to prosił – o obietnicach zapominał.
Wreszcie za znęcanie się nad Jolą wrócił do więzienia. Dopiero wtedy z rozpaczą zdał sobie sprawę, że Pan Bóg dał mu przecież wszystko, o co Go prosił. I że on sam to zmarnował. – Doszedłem do mojego życiowego dna. Widziałem, jakie ruiny, jakie zgliszcza za sobą zostawiam. Chciałem się zabić – mówi. Z samego dna rozpaczy wołał jednak: „Jezu, jeśli jest taka możliwość, żebym się zmienił, to pomóż mi, ja nie chcę już taki być”. Nie było odpowiedzi. Czuł się przegrany u Boga.
Niezapominajki
W skarbczyku znalazł obietnicę dla czcicieli Serca Jezusa o miłosierdziu dla grzeszników. Uchwycił się jej. Nad łóżkiem zawiesił obraz Jezusa Miłosiernego. Przez trzy lata z rzędu w więzieniu przez cały Wielki Post jadł tylko chleb i pił wodę.
Wkrótce okoliczności tak się ułożyły, że spokorniały Krzysztof trafił na spotkania Anonimowych Alkoholików. Wcześniej myślał, że nie jest uzależniony. Teraz dotarło do niego, że do więzienia za każdym razem trafiał za przestępstwa dokonane... po pijanemu. Przyznał, że to alkohol kierował jego życiem. I że tylko Bóg może go z tego wyciągnąć. Przeszedł przez program AA „12 kroków”. Wypisał sobie sytuacje, w których skrzywdził innych ludzi. Był wstrząśnięty tym, jak długa była ta lista. Modlił się też o kolejną szansę. O to, żeby Jola mu wybaczyła. Dziewczyna przywoziła podczas odwiedzin córkę, ale przebaczyć nie chciała.
– W czasie przepustki pojechała jednak ze mną na rekolekcje trzeźwościowe do parafii w Rybniku-Chwałowicach. Tam usłyszała, jak daję świadectwo – mówi.
Krzysiek mówił wtedy i mówił przez ponad godzinę. Wielu obecnych na sali płakało. Także Jola. Dziewczyna uwierzyła, że Krzysztof naprawdę chce się zmienić. – Ostrzegali mnie: „Jak wyjdzie, to cię zabije”, albo: „Jeszcze nieraz od niego po pysku dostaniesz”. A tu: zonk! – śmieje się dzisiaj Jola.
Już na przepustkach widać było, że Krzysiek naprawdę jest inny. Przemieniony. Nie chodziło tylko o to, że był trzeźwy. Bo jak to możliwe, żeby ktoś, kto dotąd rzucał mięsem co drugie słowo, teraz nie przeklinał w ogóle? – Pan Bóg mi zabrał przeklinanie – wyjaśnia mężczyzna. Jola była też zdziwiona, że jej chłopak bardzo dużo mówi o Bogu i cytuje Biblię. Miała wrażenie, że „dostoł do dekla”, bo sama nie miała jeszcze osobistej więzi z Jezusem. Teraz już ma – dzięki mężowi. Bo gdy przed sześcioma laty Krzysiek wyszedł, wzięli ślub w kościele. Jola też zachwyciła się Jezusem w czasie rekolekcji odnowy wiary w parafii św. Stanisława w Żorach. Brali w nich udział już razem. Nieraz wspólnie się modlą i widzą, jak Pan Bóg bardzo konkretnie ich wysłuchuje.
Krzysztof miał wielkie pragnienie, żeby jego śp. babcia Hilda – która się za niego modliła i którą okradł – wybaczyła mu. W czasie więziennej przepustki wsunął pod płytę jej nagrobka cudowny medalik – taki sam, jaki nosi na własnej piersi od czasu ostatniej odsiadki. Okazało się, że właśnie z tego miejsca spod płyty wyrosły i pięknie zakwitły niezapominajki. – Babcia też mi się przyśniła. Nie mówiła, że mi wybacza, ale powiedziała: „Kochom cię” – mówi. – Powiedziałem też „przepraszam” tacie. Mamie jeszcze nie, ale staram się pokazywać to życiem. Bo gadać to każdy może – dodaje.
Więzień szafarzem
Dzisiaj Krzysztof i Jola mają już troje wspólnych dzieci, a także dorosłego syna Joli z pierwszego związku. Przeprowadzili się z Żor do pobliskiego miasta. Krzysiek został tam grabarzem. Z początku mieszkali obok kościoła, więc proboszcz miał dużo czasu, żeby ich obserwować. I pewnego dnia zaproponował Krzysiowi posadę... kościelnego. – Wydawało mi się to niemożliwe. Ja, z taką przeszłością? Powiedziałem proboszczowi, że chcę służyć Jezusowi, ale siedziałem. A proboszcz na to, że o tym wie – mówi Krzysztof.
Dziś mężczyzna jest kościelnym. Publicznie składa też świadectwo tego, jak miłosierny jest Jezus. Mówi o tym na rekolekcjach i w więzieniach. „Trudni” chłopcy z OHP w Rudzie Śl. słuchali go w całkowitej ciszy. Zyskał wielu nowych przyjaciół. Gdy dziś Krzysztof wchodzi do jednego z więzień, sam dyrektor nie tylko podaje mu rękę, ale wita się z nim „na misia”.
Gdy kiedyś Krzysztof szedł na miting AA w Zakładzie Karnym w Szerokiej, na korytarzu spotkał kolegę. Był to grypsujący „doliniarz”, złodziej, który spędził w więzieniach 30 lat. Chciał porozmawiać. – Mówię: „To chodź, Tadziu, na miting, w przerwie pogadamy, nie?” – wspomina Krzysztof. Tadziu wszedł i ku własnemu zaskoczeniu... głęboko przeżył usłyszane świadectwa trzeźwych alkoholików. Wkrótce pojechał na warsztaty AA na Górę św. Anny. – Przeżył tam przebudzenie duchowe. Po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat poszedł do kościoła. Na wolności jest już od trzech lat, nie pije, chodzi na AA – relacjonuje Krzysztof.
11 marca 2018 roku w katowickiej katedrze abp Wiktor Skworc ustanowił Krzysztofa oraz 214 innych mężczyzn nadzwyczajnymi szafarzami Komunii Świętej.
Przemysław Kucharczak