Wybuch, który miał miejsce w czeskich Kralupach nad Wełtawą nie nastąpił w części polskiej spółki Synthos, ale na terenie instalacji Unipetrolu, należącego do polskiego Orlenu - poinformowała PAP rzeczniczka Synthosa Agata Kościelnik.
Czeska straż pożarna poinformowała, że w wyniku wybuchu zginęło sześć osób, jest wielu rannych.
"Do wybuchu doszło prawdopodobnie przy czyszczeniu zbiornika. Zdrowie mieszkańców Kralup nie powinno być zagrożone" - oświadczył rzecznik władz tego miasta Alesz Levy.
W rafinerii trwa obecnie coroczna przerwa produkcyjna, w czasie której czyści się instalacje. "Według moich informacji czyszczeniem zajmowała się nowa firma i najprawdopodobniej doszło do naruszenia przepisów. Miało tam dojść do wyładowania elektrycznego i wybuchu oparów" - powiedział portalowi internetowemu iDNES.cz wiceburmistrz Kralup Libor Lesak.
Według rzeczniczki straży pożarnej środkowych Czech Vladimiry Kerekovej, wśród zabitych mają być cudzoziemcy.
"Mogę potwierdzić, że w naszym obiekcie doszło do nadzwyczajnego wydarzenia. Obraduje sztab kryzysowy" - oświadczył rzecznik Unipetrolu Pavel Kaidl.
Na oficjalnym koncie Unipetrolu na Twitterze napisano ponadto, że obecnie sytuacja jest pod kontrolą i nie ma już żadnego niebezpieczeństwa.