Żeby się nawrócić, trzeba stanąć na realnej ziemi. Najlepiej obok mistyka odprawiającego Mszę i wpatrującego się w Hostię.
Pewien człowiek bał się nawrócenia. Artysta o wyzwolonym umyśle, z pomysłami na twórczość pod wpływem narkotyków. Wiara była mu obca. Wolał wyobraźnię albo jeszcze lepiej: jej peryferie. Napisał fikcyjny dziennik podróży do nieistniejących krain. Nazywał się Henri Michaux. Po trzech dniach uczestnictwa w Mszach Świętych odprawianych przez ojca Pio uciekł z San Giovanni Rotondo. Bał się, że się nawróci. Historia ta, opisana w naszym cyklu wielkopostnym (ss. 22–25), nie pozostawia wątpliwości: nawrócenie kosztuje. A ofiara ponawiająca się na ołtarzach świata od 2 tys. lat jest bezcenna. W jednej z katechez podkreślił tę prawdę Franciszek: realna obecność w postaciach chleba i wina Jego Ciała i Krwi to jednocześnie realna ofiara, raz na zawsze złożona na krzyżu. Czy można ją wycenić?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.