Papież, który zmienił Kościół?

Na kilka dni przed 5. rocznicą wyboru Jorgego Bergoglio na papieża o jego pontyfikacie mówią ludzie Kościoła.

Magdalena Wolnik, odpowiedzialna za Wspólnotę Sant’Egidio w Polsce:

Każda właściwa zmiana w Kościele jest zmianą, idącą w stronę pełniejszego życia Ewangelią, odkrywania radości jaką niesie. W taki sposób postrzegam zmianę, jaką wnosi papież Franciszek i jaką naszkicował już w „Evangelii Gaudium”.

Każda zmiana przychodzi nam jednak z trudem. Franciszek wprowadził w Kościele dwa nowe święta: dzień ubogich oraz nieco mniej w Polsce dostrzeżone święto Słowa Bożego. Oba są wyrazem owego ewangelicznego kierunku, skupieniem na miłości Boga i bliźniego, oraz owocem Jubileuszu Miłosierdzia.

Na początku swojego pontyfikatu Jorge Bergoglio powiedział, że pragnie Kościoła ubogiego, zwróconego ku ubogim. Jego słowa, a przede wszystkim gesty bliskości wobec osób bezdomnych, chorych i wobec uchodźców, na które nieustannie patrzymy, stały się swoistą rewolucją współczucia i czułości. Zaraziliśmy się nimi także w Polsce, o czym świadczy rosnący w wielu miastach ruch sympatii i troski wobec osób bezdomnych.

Wiąże się z tym także inny niezwykle ważny wymiar tego pontyfikatu: nieustanne nawoływanie Franciszka do „wyjścia” na zewnątrz naszych kościołów i wspólnot, na ulice i peryferia naszych miast, zarówno te geograficzne, jak i egzystencjalne, wreszcie do bardziej uważnego i braterskiego spojrzenia na peryferia świata. To z pewnością optyka Kościoła nieco bardziej powszechnego, której wciąż musimy się uczyć.

 

o. Józef Augustyn, jezuita, duszpasterz, rekolekcjonista i kierownik duchowy zajmujący się formacją kapłańską i seminaryjną:

Papież Franciszek od początku swego pontyfikatu, jak żaden z jego poprzedników, konsekwentnie kieruje do nas, księży, mocne napomnienia duchowe i moralne wzywając do postawy ofiarności, przejrzystości i bezinteresowności. W ostatnich dniach powiedział, że w konfesjonale kapłani są „narzędziami, a nie panami sumień”, a kilka dni wcześniej, że „za Msze świętą się nie płaci”. Mam wrażenie, że boli go bardzo jakiekolwiek uzależnianie sakramentalnej posługi od uiszczania opłat. Mówił o tym wiele razy tak do kapłanów, jak i do wiernych. W czasie ŚDM w Krakowie w homilii do duchownych dwukrotnie przestrzegał ich przed podwójnym życiem.

Wielu z nas, księży, nie tylko zresztą w Polsce, źle odbiera papieskie przestrogi; niejeden czuje się urażony, a niektórzy mówią wręcz, że „Franciszek nas nie lubi”. W taki sposób zamykamy się na wymagające ojcowskie przesłanie. W konflikcie pasterzy z owieczkami Franciszek staje po stronie owieczek, broni ich, świadomy, że my, księża, jesteśmy powołani, aby im pomagać, pocieszać je, prowadzić, umacniać. Słowa Papieża to niewątpliwie wyraz jego bólu i bezradności; bólu ponieważ zdaje sobie sprawę, że każde niegodne zachowanie kapłana jest źródłem zgorszenia wiernych, a bezradności dlatego, że jest świadom, iż nic więcej nie może zrobić jak napomnieć.

Mam takie wrażenie, że za sposobem odnoszenia się Franciszka do księży, kryje się „jezuicki charyzmat”. Współbracia Bergogllio, którymi jako prowincjał rządził przez sześć lat, wspominają go jako wymagającego przełożonego. Wymagał wiele od siebie, ale też od podwładnych. Na zachowania moralnie niegodne św. Ignacy Loyola każe przełożonym Towarzystwa reagować zdecydowanie, a darmowość posług duszpasterskich przyrzekł Stolicy Apostolskiej, co odnotował Juliusz III w Bulli Exposcit debitum (1550): „Wszystkie posługi mają być za darmo, nie przyjmując żadnej zapłaty za trud”.

Søren Kierkegaard pisał w Dzienniku: „To boli być zbawionym”. Jeżeli boli być zbawionym, to tym bardziej boli zbawianie bliźnich. Męka Jezusa, którą kontemplujemy w Wielkim Poście, jest najlepszym świadectwem prawdy, jak bardzo boli zbawianie świata. Ból bycia upominanym, to część bólu bycia zbawianym przez Jezusa oraz bólu pomagania Panu w zbawianiu naszych braci, których On powierzył naszej pieczy. Miast się obrażać na Papieża chciejmy sobie przypominać, co obiecaliśmy Jezusowi i Kościołowi w dniu kapłańskich święceń.

 

Dr Maria Rogaczewska, socjolog:

Nie będę pisać o globalnej roli Papieża Franciszka, jako „proboszcza świata”, surowego krytyka wielu aspektów cywilizacji, autorytetu chłoszczącego chciwych bogaczy. Jego realny i długofalowy wpływ najciekawiej jest, moim zdaniem, obserwować na poziomie mikro: konkretnych parafii, środowisk lokalnych, małych grup chrześcijańskich. Pragnę zwrócić uwagę na kilka uniwersalnych wątków nauczania papieża, które mają znaczenie właśnie na poziomie mikrostruktur Kościoła.

Po pierwsze, jest to często przez niego używana kategoria wzrostu. W styczniu 2014 r., papież powiedział – mając na myśli kapłanów, surowo krytykowanych w mediach - że więcej hałasu robi upadające drzewo, niż cicho rosnący las. Innymi słowy, w Kościele należy koncentrować większą energię nie na błędach, upadku, grzechu, wytykaniu tego, co złe, ale wspierać rozwój dobra. W samym sobie, w drugim człowieku, we wspólnocie. Na poziomie mikrostruktur Kościoła oznacza to, by troszczyć się i pielęgnować wszelkie przejawy, drobne ziarenka dobra, nawet w sytuacji, gdy zło zdaje się przeważać. Nie rozumieją tego krytycy Papieża, zarzucając mu ślepotę na zło. Można też być jednak ślepym na przejawy dobra...

Druga kategoria, to radość – rozumiana jako radość Ewangelii, miłości, radość wiary, radość bycia razem. Wiele lokalnych kościołów i małych grup zainspirowało się zachętą argentyńskiego Papieża do wzmocnienia ducha wdzięczności, celebracji, radowania się wiarą. Widać to po zwiększonej liczbie wydarzeń jednoczących ludzi wokół pozytywnych działań, takich jak wspólny stół, parafialne biesiady, rozmowy, szczere spotkania, których szczególnie dużo wydarzyło się w Roku Miłosierdzia.

Trzeci temat, odmieniający życie na poziomie mikrostruktur Kościoła, to rezygnacja z rozmachu (też materialnego) i sięganie po niepozorne, ale bardzo skuteczne środki duszpasterskie – takie, jak uczciwość i przejrzystość zarządzania; odnowa jakości spowiedzi; zwiększenie jakości duszpasterstwa i polepszenie komunikacji między wiernymi i pasterzami; dostrzeżenie cennych zasobów wspólnoty tam, gdzie ich nikt nie widział: w ludziach starszych, chorych, w ludziach ubogich, niepełnosprawnych, w pięknie przyrody. W tym wszystkim, czemu nowoczesny rynek wymiany jakiejkolwiek „rynkowej” wartości odmawia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..