Dzisiaj bardziej ceni się ironię i chłodny dystans niż patos i współodczuwanie. A jednak ciągłe praktykowanie „Gorzkich żalów” świadczy o głębokiej tęsknocie za tym, by w przeżywanie męki Chrystusa zaangażować się całym sobą.
Czesio, niepełnosprawny umysłowo bohater popularnego serialu „Włatcy móch”, twierdził, że jego marzeniem jest „zostać piosenkarzem i tworzyć »Gorzkie żale«”. Prześmiewcze intencje autorów infantylnej kreskówki są dla widzów oczywiste, mimo że sam Czesio to postać całkiem sympatyczna. Ale fakt, że za symbol kościelnego „obciachu” twórcy serialu uznali akurat „Gorzkie żale”, daje do myślenia. Już sama nazwa tego nabożeństwa, w potocznym języku używana dziś jako synonim bezproduktywnego narzekania, wydaje się kompletnie archaiczna, nieprzystająca do współczesnych czasów. Nie dość, że „gorzkie”, to jeszcze „żale” – ta znaczeniowa podwójność, kumulacja smutku jednych będzie śmieszyć, innych drażnić. Z pewnością jednak jest coś takiego w „Gorzkich żalach”, co nie pozwala przejść obok nich obojętnie. Doceniono je zresztą w wielu miejscach świata – tekst przetłumaczono na ponad 30 języków. Natomiast samo nabożeństwo jest popularne tylko w Polsce i wydaje się wyrazem typowo polskiej pobożności.
Mistyczny rumak
W zbiorze esejów „Zamieszkać w katedrze” Wojciech Wencel stwierdził, że autor „Gorzkich żalów” jest największym poetą, jakiego zna. „(…) czy można dezawuować ekspresję »Gorzkich żalów« za to, że jest bliższa istocie poezji niż awangardowe bazgroły, których historia liczy sobie marne sto czy dwieście lat?” – pytał. Jego esej, który zaczynał się od opisu nabożeństwa w kaszubskim Somoninie, pokazywał, że sensem literatury jest jednoczenie ludzi, budowanie wspólnoty. Pozornie niemodne „Gorzkie żale” w wielu miejscach Polski ciągle jeszcze tę funkcję spełniają. Czy jednak decyduje o tym wartość literacka tekstu?
„»Gorzkie żale« to arcydzieło polskiej literatury, ale nie na literackiej genialności zasadza się ich niezwykły fenomen” – pisze poeta, pieśniarz i historyk sztuki Jacek Kowalski we wstępie do opublikowanego przed czterema laty reprintu i transkrypcji pierwszego wydania tekstu z 1707 r. „Są one przede wszystkim żywym nabożeństwem, czyli mistycznym rumakiem, na którym polska dusza przez trzy wieki ulatywała i wciąż ulatuje do nieba, oraz które oddało nieocenione usługi tak naszej pobożności, jak i kulturze w ogóle”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski