To było życie człowieka cierpiącego, który sam dla siebie był tajemnicą. O świętym mówią o. Marciano Morra i o. Luciano Lotti.
Był nie do ogarnięcia – z jednej strony mistyk, posiadający stygmaty, dar bilokacji, zdolność czynienia cudów, ciągle atakowany przez szatana. Z drugiej – człowiek odznaczający się pokorą, tryskający inteligencją realista, z łatwością potrafiący rozśmieszyć towarzystwo, ale też łatwo wpadający w gniew – opisuje o. Pio o. Marciano Morra. Zaznacza, że nie będzie charakteryzować go przez zdolności nadprzyrodzone, ale dla pokrzepienia zwykłych śmiertelników chce pokazać, że był też grzesznikiem, który codziennie się nawracał. – Ojciec Pio nie urodził się świętym, ale się nim stał – podkreśla. – Był z krwi i kości, miał swoje wady. Kiedy rodzi się świętość? Kiedy decydujemy, że nieustannie będziemy pozbywać się swoich wad, pokutować za nie i prostować ścieżki naszego życia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych