Miniony rok obrodził w filmy ukazujące zmagania Wielkiej Brytanii z hitlerowskimi Niemcami w trudnym dla Brytyjczyków roku 1940. Czy „Dunkierka” i „Czas mroku” są odpowiedzią na Brexit?
Filmy historyczne są bardzo lubiane przez amerykańską Akademię Filmową. Trudno się więc dziwić, że w tym roku dwa obrazy historyczne są nominowane do Oscara. Co ciekawe, oba opowiadają niemal tę samą historię. „Dunkierka" pokazuje zmagania Brytyjczyków z Niemcami w maju 1940 r. z perspektywy prostego żołnierza czekającego na ratunek na francuskiej plaży. „Czas mroku” pokazuje dokładnie ten sam moment historyczny w perspektywy Winstona Churchilla. Czy oba filmy chcą powiedzieć coś podobnego na temat znaczenia tamtych zdarzeń?
Maj 1940 to jeden z kluczowych miesięcy w historii Anglii. To wtedy rozpoczęła się operacja Dynamo, czyli ewakuacja brytyjskich wojsk z francuskiej Dunkierki. W ciągu kilku dni udało się przetransportować większość z prawie 400 tysięcy brytyjskich żołnierzy we Francji. Dla Wielkiej Brytanii był to olbrzymi sukces prestiżowy, który podbudował morale narodu i ułatwił Londynowi znalezienie się pośród zwycięzców wojny. Maj 1940 r. jest też miesiącem, objęcia władzy przez Winstona Churchilla, premiera, który stał się symbolem brytyjskiego oporu wobec Hitlera.
Dlaczego w ciągu jednego roku nakręcone dwa świetne filmy, dziejące się niemal w tym samym momencie historycznym? Popkultura żywo reaguje na zmiany, które dzieją się w społeczeństwie. Filmy historyczne służą zazwyczaj pokazaniu takiego wycinka historii, który można odnieść do współczesności. Często też mają ambicje komentowania zdarzeń dziejących się obecnie zdarzeniami dziejącymi się dawniej. Do czego chcieli się odnieść Christopher Nolan, twórca „Dunkierki”, i Joe Wright, twórca „Czasu mroku”? I co chcieli powiedzieć?
Anglicy, którzy samotnie stawiają czoła upadkowi Europy. Anglia, która musi się z tej Europy ewakuować. Wygląda to jak obraz z ulotek najtwardszych zwolenników Brexitu. Czy uznani na świecie reżyserzy zaczęli mówić językiem Nigela Farage’a? Zapewne nie. Ale dwaj brytyjscy twórcy być może chcieli opowiedzieć, co myślą o obecnej sytuacji Wielkiej Brytanii. I opowiedzieli to właśnie za pomocą filmów, w których pokazali bohaterstwo Brytyjczyków. I to nie tyle tych, od których bohaterstwa można wymagać, czyli polityków i wysokich dowódców wojskowych. W obu filmach pokazane jest bohaterstwo zwykłych ludzi.
Może więc Nolan i Wright chcą wezwać brytyjskie elity, żeby stanęły na wysokości zadania wobec wyzwania Brexitu. W filmie „Czas mroku” Winston Churchill postanawia przejechać się londyńskim metrem, aby posłuchać opinii „zwykłych” ludzi. Ci rozwiewają jego wątpliwości wobec stawienia czoła Hitlerowi. Inaczej niż wielu polityków w filmie, wolą walczyć o swoją niepodległość, niż po raz kolejny uwierzyć w dobre intencje dyktatora. Może więc twórca tego dzieła sugeruje brytyjskim politykom, aby zamiast prowadzić niezdecydowaną politykę, wsłuchali się w głos zwyczajnych ludzi?
Oczywiście wszystko to jest interpretacją artystycznych dzieł. Nie zawsze należy doszukiwać się zbyt głębokich historycznych podobieństw. Unia Europejska to nie jest III Rzesza, Brexit to nie jest to samo co operacja Dynamo, a Theresa May też raczej nie jest współczesnym Churchillem. Wątpliwe, by w ten sposób widzieli sytuację w Europie Wright i Nolan. Ale akurat oglądając teraz te filmy, pewne skojarzenia ewakuacji Brytyjczyków z UE z ewakuacją z plaż Dunkierki narzucają się same. Może dwaj brytyjscy artyści chcą powiedzieć rodakom: „Odwagi! Stać was na nią, jak i stać było waszych przodków”.