Nowy numer 17/2024 Archiwum

Mroczna, niemiecka podróż w czasie

Kto by nie chciał spotkać swoich rodziców, kiedy byli jeszcze młodzi? W pierwszym niemieckim serialu sieci Netflix, „Dark”, jest to możliwe. Ale niesie to ze sobą straszne konsekwencje.

Temat podróży w czasie jest bardzo mocno eksploatowany przez popkulturę. Wystarczy tylko przypomnieć, że jednym z najbardziej znanych seriali brytyjskich jest „Doktor Who”, przedstawiający przygody kosmity podróżującego w czasie i przestrzeni w budce policyjnej. Najbardziej chyba jednak znanym dziełem przedstawiającym paradoksy wynikające z podróży w czasie był film „Podróż do przyszłości”. Niedawno nawet pasjonowaliśmy się sprawdzaniem, ile przewidywań sprzed 30 lat dotyczących 2015 okazało się prawdą. Obraz ten dawał poczucie niezwykłej przygody. Kto był nie chciał, niczym Marty McFly, grany przez Michaela J. Foxa, spotkać swojej mamy, kiedy była jeszcze nastolatką. Albo spotkać starszej wersji siebie i swoich dzieci. Kiedy jednak za temat podróży w czasie wzięli się Niemcy, klimat przygody ustąpił klimatowi grozy, jaka wynika z łamania praw natury.

Tajemnice małego miasteczka w Niemczech.

Małe niemieckie miasto otoczone przez gęste lasy. W miasteczku tym giną dzieci. To już wystarczy, żeby zbudować klimat mrożącego krew w żyłach thrillera. Ale autorom serialu Dark to nie wystarczyło. Pierwszy odcinek otwiera scena samobójstwa. A później, zgodnie z zasadą Hitchcocka, napięcie nieustannie rośnie. Na wierzch wychodzą kolejne tajemnice głównych bohaterów serialu. Zdrady, handel narkotykami, problemy psychiczne, korupcja. A nad wszystkim góruje cień elektrowni atomowej, która ma być wkrótce zamknięta. Jednak to nie zwyczajne ludzkie problemy są główną osią fabularną serialu Dark. Dzieło niemieckich twórców Barana bo Odara i Jantje Kriese chce opowiedzieć o konsekwencjach podróży w czasie. A konsekwencje te są naprawdę mroczne.

Nie będzie zdradzaniem wielkiej tajemnicy, że serial toczy się w trzech płaszczyznach czasowych - w latach 2019, 1986 i 1953. Czyli w równych, 33-letnich odstępach. Te poszczególne momenty w czasie łączą serie tajemniczych zdarzeń. Przerwy w dostawach prądu, umierające zwierzęta, a przed wszystkim zaginione dzieci. Właśnie te znaczenia mocno wpływają na losy czterech rodzin, o których opowiada serial. Ale nie tylko losy ludzkie mają znaczenie dla fabuły, równie istotna jest historia elektrowni atomowej, o której bohaterowie mówią, że zmieniła losy miasta. I większość jego mieszkańców nie wie, jak bardzo ta zmiana okazała się brzemienna w skutkach.

Czy możemy zmienić nasz los?

W scenie, mającej miejsce w 1953 r., dwóch policjantów rozmawia o tajemniczej sprawie zabójstwa. Wysoki blondyn w niemieckim mundurze 8 lat po zakończeniu II wojny światowej zastanawia się nad naturą zła. Taki obraz musi zapaść człowiekowi w pamięć. Ale serial zadaje nie tylko takie pytanie. Jakimi prawami rządzi się życie człowieka?  Czy mamy wpływ na nasz los? Czy wszystkie zdarzenia w naszym życiu były wcześniej zaplanowane? Czy możemy zapanować nad taką siłą, jaką jest czas? Jakie koszty jesteśmy w stanie ponieść, aby, w naszym mniemaniu, uszczęśliwić ludzkość? I wreszcie - czy istnieje Bóg? Wątpliwość w tej ostatniej kwestii wyraża, jak na ironię, postać występująca jako pastor.

Pamiętać jednak trzeba, że Dark jest thrillerem science-fiction, a nie wykładem filozofii. Przemyślenia nad światem i człowiekiem są częścią fabuły, często nadającą jej sens. Ale cały czas chodzi o emocje widza. A na te bardzo mocno działa klimat filmu. Choć w Polsce nie mamy elektrowni atomowej, to równie w naszych lasach, ale i w naszych szkołach czy na naszych ulicach moglibyśmy poczuć niebezpieczeństwo, o którym przekonują nas autorzy serialu Dark. I te niebezpieczeństwa nie zawsze wynikają ze zła czającego się w jaskini w lesie, ale i z braku zainteresowania i wzajemnego zrozumienia w gronie najbliższych sobie ludzi. Klimat serialu wzmacnia jeszcze język niemiecki, którym posługują się bohaterowie. Mowa Goethego została bardzo mocno w popkulturze złączona z klimatem grozy i odbija się to na odbiorze Dark.

Czy mogę zabić swojego ojca, zanim sam się urodzę?

Jest ciekawym faktem, że doskonały serial o podróżach w czasie zrobili rodacy Einsteina i Hitlera. Ten pierwszy jest niejako ikoną popkulturowych podróży w czasie. Ten drugi jest najczęstszym celem zamachów podejmowanych przez popkulturowych podróżników w czasie. Ale podróże w czasie to nie spotkanie ze swoją nastoletnią babcią czy swoimi przyszłymi prawnukami. To cała seria groźnych paradoksów. Przecież jeśli zabijemy własnego ojca zanim się urodzimy, to wymażemy własną egzystencję. Kto wtedy dokona tego mordu? Podróże w czasie to zabawa w Boga. A kiedy człowiek chce zająć miejsce Stwórcy, zawsze to się kończy źle. Serial Dark nie mówi o tym wprost, ale zdaje się niedwuznacznie to sugerować.

Dark jest jednym z najlepszych seriali Netflix. Czyli sieci, która stała się przecież symbolem jakości w dzisiejszych czasach. Niemiecki serial jest porównywany do hitowego Stranger Things. Dark wydaje się jednak być dużo lepszy od amerykańskiego odpowiednika. Serial pozostawia widza w nastroju niepokoju. Na większość postawionych przez siebie pytań nie odpowiada. I to nie tylko tych o dalsze losy bohaterów czy rozwiązanie zagadek fabularnych, ale także tych poważniejszych pytań, przemyconych w toku zdarzeń. Dlatego, jeśli ktoś obejrzy pierwszy sezon Dark, może zacząć marzyć o wehikule czasu, który przeniesie do czasu premiery sezonu drugiego.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bartosz Bartczak

Redaktor serwisu gosc.pl

Ekonomista, doktorant na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach specjalizujący się w tematyce historii gospodarczej i polityki ekonomicznej państwa. Współpracował z Instytutem Globalizacji i portalem fronda.pl. Zaangażowany w działalność międzynarodową, szczególnie w obszarze integracji europejskiej i współpracy z krajami Europy Wschodniej. Zainteresowania: ekonomia, stosunki międzynarodowe, fantastyka naukowa, podróże. Jego obszar specjalizacji to gospodarka, Unia Europejska, stosunki międzynarodowe.

Kontakt:
bartosz.bartczak@gosc.pl
Więcej artykułów Bartosza Bartczaka