Kamil Stoch został w Pjongczangu mistrzem olimpijskim w skokach narciarskich. O tym, że odniesie sukces na dużym obiekcie przekonany był jego przyjaciel z drużyny Stefan Hula. "Byłem spokojny o Kamila" - podkreślił.
"Na takich obiektach radzi sobie wyjątkowo dobrze. Są niemal idealne niego. Jest wielka radość, mamy złoty medal. To był niesamowity dzień" - dodał.
Zaczął się on jednak całkiem zwyczajnie.
"Pospaliśmy, a potem poszliśmy trochę się porozciągać. To był normalny dzień. Jak każdy inny" - powiedział Hula.
Stoch został zaledwie trzecim skoczkiem w historii, który triumfował na dwóch kolejnych igrzyskach. Poprzednimi byli Norweg Birger Ruud (1932 i 1936) oraz Fin Matti Nykaenen (1984 i 1988). O 3,4 pkt wyprzedził triumfatora z normalnej skoczni Niemca Andreasa Wellingera oraz o 10,4 pkt Norwega Roberta Johanssona.
"To jest piękne i niesamowite, że mój przyjaciel osiąga takie sukcesy" - powiedział Hula.
Natomiast mający najlepszy sezon w karierze 31-letni zawodnik w sobotę zajął 15. miejsce.
"Na dużej skoczni brakowało u mnie jednak tych bardzo dobrych skoków. Były one w porządku, ale bez takiego błysku. Brakowało trochę metrów. Dla mnie to i tak najlepsze igrzyska w karierze i z tego się cieszę. Wiem też, że mam rezerwy i to jest ważne" - ocenił Hula.
Rywalizację w Korei Południowej skoczkowie zakończą w poniedziałek konkursem drużynowym. Polacy to aktualni drużynowi mistrzowie świata. Po złoto sięgnęli w ubiegłym roku w Lahti.
(obraz) |