Na Węgrzech w sobotę ruszyła oficjalnie kampania wyborcza przed wyborami parlamentarnymi 8 kwietnia, w których spodziewane jest zdecydowane zwycięstwo koalicji rządzącej konserwatywnego Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP).
Od soboty dozwolone jest wpływanie na wolę wyborców poprzez plakaty, bezpośrednie spotkania, reklamę polityczną oraz wiece wyborcze.
Prawo do udziału w wyborach ma około 7,9 mln obywateli mieszkających na Węgrzech. W przypadku obywateli przebywających poza granicami kraju, w tym Węgrów z państw ościennych, warunkiem udziału w wyborach jest zarejestrowanie się w Narodowym Biurze Wyborczym (NVI) do 24 marca. Według danych sprzed tygodnia rejestracji dokonało już ponad 342 tys. osób.
W wyborach w jednej turze zostanie wyłonionych 199 posłów. Na Węgrzech obowiązuje mieszany system wyborczy. 106 posłów jest wybieranych w jednomandatowych okręgach wyborczych - kandydować mogą osoby, które uzyskają co najmniej 500 podpisów poparcia obywateli mieszkających w danym okręgu. Pozostałych 93 posłów trafia do parlamentu z list partyjnych.
Do parlamentu wejdą te partie, które uzyskają nie mniej niż 5 proc. głosów. W przypadku koalicji próg wynosi 10 proc.
Narodowy Komitet Wyborczy do piątku zarejestrował 93 partie chętne do udziału w wyborach - o 17 więcej niż w poprzednich wyborach 4 lata temu. Prawo do zgłoszenia krajowej listy partyjnej będę mieć te z nich, które co najmniej w 9 komitatach (województwach) i w stolicy wystawiły kandydatów co najmniej w 27 jednomandatowych okręgach wyborczych. Termin zgłaszania list partyjnych upływa 6 marca.
W wyborach oczekiwane jest zwycięstwo rządzącej od 2010 roku koalicji Fidesz-KDNP, przy czym niewykluczone, że zdobędzie ona większość 2/3 miejsc w parlamencie.
Według opublikowanego w czwartek sondażu ośrodka Szazadveg, przeprowadzonego w dniach 6-13 lutego, na koalicję rządzącą chce głosować 35 proc. wyborców. Przewaga Fidesz-KDNP nad rywalami nadal jest ogromna, ale po raz pierwszy sondaż wykazał, że na drugim miejscu obok partii Jobbik może znaleźć się ugrupowanie Polityka Może Być Inna (LMP) - obie partie zanotowały po 8 proc. poparcia.
Poparcie dla koalicji Węgierskiej Partii Socjalistycznej i partii Dialog zadeklarowało 7 proc. ankietowanych, a dla Koalicji Demokratycznej (DK) - 6 proc. Odsetek niezdecydowanych wyniósł 30 proc.
Nieco inaczej przedstawił się rozkład poparcia wśród wyborców zdecydowanych swoich preferencji. W tej grupie koalicję rządzącą poparło 51 proc., Jobbik 14 proc., zaś po 10 proc. partię Polityka Może Być inna i koalicję MSZP-Dialog. 7 proc. chce zagłosować na DK.
Obóz rządzący akcentuje przed wyborami przede wszystkim temat migracji. Premier Viktor Orban pod koniec zeszłego roku mówił, że stawką wyborów będzie m.in. zachowanie ogrodzenia na węgierskich granicach. Pod koniec stycznia Fidesz rozpoczął kampanię plakatową przeciw opozycji, zarzucając jej liderom chęć likwidacji ogrodzenia granicznego i osiedlenia imigrantów w kraju. Na plakatach widać na tle wyrwy w ogrodzeniu liderów węgierskiej opozycji w towarzystwie amerykańskiego finansisty George'a Sorosa, któremu władze Węgier zarzucają działania na rzecz sprowadzenia do Europy milionów imigrantów.
Jobbik, który od kilku lat próbuje poszerzyć swą bazę wyborczą zmianą skrajnie prawicowej niegdyś retoryki na bardziej centrową, zapowiada w razie swego zwycięstwa m.in. oczyszczenie życia publicznego z korupcji, podniesienie wynagrodzeń i emerytur, a także wzmocnienie systemu opieki zdrowotnej.
Kandydat MSZ-Dialogu na premiera Gergely Karacsony zapowiada wprowadzenie w kraju "socjalnej demokracji" i budowę "nowej węgierskiej klasy średniej" oraz zadbanie o oświatę, wynagrodzenia, emerytury, służbę zdrowia i bezpieczeństwo. Na konferencji prasowej w piątek akcentował też potrzebę powstrzymania emigracji najzdolniejszej młodzieży, czemu chciałby zaradzić m.in. przez program mieszkań na wynajem.
Szefowa LMP Bernadett Szel obiecała natomiast w razie dojścia jej partii do władzy m.in. generalną podwyżkę wynagrodzeń, obniżenie podatków, pomoc dla małych i średnich przedsiębiorstwom, a także dwukrotne zwiększenie środków przeznaczanych na edukację.