Wszyscy wierni, a szczególnie politycy katoliccy, „mają obowiązek przeciwstawienia się zalegalizowaniu prawnemu związków homoseksualnych”.
Wróżnych mediach na świecie pojawiła się informacja, że według kard. Marxa związki homoseksualne mogłyby otrzymywać jakieś błogosławieństwo Kościoła. Dokładne zapoznanie się z wypowiedzią niemieckiego kardynała pokazuje, iż próbował ważyć słowa i sam nie użył słowa „błogosławieństwo”. Tym niemniej pozostaje faktem, że na pytanie dziennikarza, czy kardynał widzi drogę do błogosławienia związków homoseksualnych, ten nie zaprzeczył, ale stwierdził, że w kwestii duszpasterstwa osób homoseksualnych nie ma jednoznacznych zasad i że pracownicy duszpasterscy powinni rozważać każdy przypadek indywidualnie. Tego rodzaju retoryka jest w praktyce otwarciem na postulat błogosławienia homoseksualnych związków. Być może jest też pewnym sondowaniem, jak daleko można się posunąć. W Kościele niemieckim ukłonów wobec ideologii gejowskiej nie brakuje. Apostoł Narodów spogląda na to wszystko z nieba ze smutkiem, o ile w niebie można się smucić. Wszak w Liście do Rzymian pisał z ubolewaniem: „Mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie” (1,27). Ale dziś mamy „teologię homoseksualną” (niestety, istnieje coś takiego), która „wytłumaczy” na przykład, że w zacytowanym fragmencie chodzi o seks perwersyjny, a nie o pełne miłości, odpowiedzialne relacje homoseksualne. W roku 2003 wyszedł dokument Kongregacji Nauki Wiary: „Uwagi dotyczące projektów legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi”. Czytamy w nim, że wszyscy wierni, a szczególni politycy katoliccy, „mają obowiązek przeciwstawienia się zalegalizowaniu prawnemu związków homoseksualnych”. Ale dziś mamy katolików, w tym duchownych, którzy publicznie nie tylko popierają tzw. małżeństwa homoseksualne, ale jeszcze chcą je w Kościele błogosławić. I tak herezja homoseksualna psuje Kościół. Ale psuje także kulturę, teatr, kino, literaturę. Temat będzie powracał. Tacy ludzie jak ks. James Martin właśnie rozwijają skrzydła. Dla tego amerykańskiego jezuity homoseksualizm to „szczególny dar”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ