Początek końca komuny

Zimę stulecia można było przetrwać tylko we wspólnocie. Wtedy narodziła się nasza solidarność. Jeszcze przez małe „s”.

0m 51s

Wszystko zaczęło się w noc sylwestrową 1978/1979. Kataklizm zaskoczył ludzi wybierających się na bale, tysiące podróżnych śnieg uwięził w drodze. Władza nie ostrzegła obywateli o zbliżającej się klęsce żywiołowej. Generał mróz uderzył w nocy, a potem… z każdym dniem było już tylko gorzej. Śnieg najpierw zasypał północną, potem centralną Polskę, na końcu dotarł na południe. W ciągu kilkunastu godzin dziesiąta gospodarcza potęga świata (jak nas wówczas zapewniano) pokazała swoje prawdziwe oblicze. Dlaczego akurat tamta zima przeszła do historii, choć innych, równie surowych pod koniec XX wieku nie brakowało? Może dlatego, że wpisała się w ciąg zdarzeń, które doprowadziły do narodzin „Solidarności”?

Dostęp do pełnej treści już od 12,90 zł za miesiąc

Skorzystaj z promocji tylko do Wielkanocy!

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń ten artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

Piotr Legutko