Ojciec Pio niepokoi. Jego wiara i pobożność są tak żarliwe, pełne pasji, że muszą być wyrzutem sumienia dla letnich serc i letniego Kościoła. W tym roku mija 50 lat od jego śmierci i 100 lat od stygmatyzacji. Tegoroczne rekolekcje na łamach GN proponujemy przeżyć razem z mistykiem z Pietrelciny.
To nie jest człowiek na nasze czasy. Stygmaty, bilokacje, walka z diabłem, mistyczne wizje... Wszystko to pachnie średniowieczem – epoką, w której ludzie grzeszyli pewnie jak dziś, ale liczyli się z Bogiem. Jeden z jego biografów pisze: „Całym swoim życiem krzyczał, że krzyża – a każdy ma własny krzyż – nie niesie się z podniesioną głową, idąc szybkim krokiem, ze stereotypowym uśmiechem na ustach. Ojciec Pio wspomina, że Jezus niósł swój krzyż pochylony, chwiejąc się, upadając i cierpiąc. Ojciec Pio jest symbolem, który może przywoływać świat religijności trudnej i paradoksalnej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.