Kilkanaście zmian do projektu noweli Prawa łowieckiego, rekomendowanych przez resort środowiska, przyjęły sejmowe komisje. Nowe przepisy m.in. pozwolą prywatnym właścicielom gruntów wyłączać je z polowań bez podania przyczyny i zwiększą nadzór MŚ nad Polskim Związkiem Łowieckim.
We wtorek połączone sejmowe komisje środowiska i rolnictwa przyjęły - przy 19 głosach za, 11 przeciw i jednym wstrzymującym się - sprawozdanie z projektu nowelizacji Prawa łowieckiego. Zakończyły tym samym prace w tej sprawie. Główny cel ustawy to wykonanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2014 roku, który wskazał na niedostateczną ochronę praw właścicielskich w dotychczasowych przepisach. Chodziło o brak konsultacji z prywatnymi właścicielami gruntów podczas tworzenia obwodów łowieckich czy w czasie polowań na ich terenie. Trybunał dał wówczas 18 miesięcy na zmianę przepisów.
Rządowy projekt noweli Prawa łowieckiego wpłynął do Sejmu w listopadzie 2016 roku. Podkomisja nadzwyczajna rozpoczęła prace nad projektem pod koniec 2017 roku, a sprawozdanie przyjęła na początku br.
Przyjęte przez połączone komisje poprawki do projektu były zbieżne z propozycjami zmian, jakie zaproponował resort środowiska. Zostały one wniesione przez posłów PiS i dotyczyły m.in. wzmocnienia praw właścicieli nieruchomości czy zwiększenia nadzoru nad Polskim Związkiem Łowieckim (PZŁ).
Najważniejszą zmianą - w stosunku do pierwotnego projektu jak i sprawozdania podkomisji - jest danie możliwości prywatnym właścicielom gruntów wyłączania swoich nieruchomości z obwodów łowieckich bez podawania przyczyny, na podstawie oświadczenia poświadczonego notarialnie. W pierwszej wersji projektu można było uzasadnić taką wolę wyznawaną religią czy światopoglądem, a ostateczną decyzję w tej sprawie miał podejmować sąd.
Zgodnie z przyjętą zmianą, wyłączenie nieruchomości z obwodu łowieckiego będzie miało swoje konsekwencje. Jeżeli tak się stanie, właściciel bądź użytkownik wieczysty nieruchomości nie będzie mógł żądać odszkodowań za szkody wyrządzone na jego ziemi przez zwierzynę łowną.
Kolejna ze zmian wprowadzonych do projektu zwiększa ze 100 do 150 metrów odległość od zabudowań mieszkalnych obszaru, na którym myśliwi będą mogli polować. Politycy PO oraz organizacje społeczne (ekolodzy i obrońcy zwierząt) chcieli, aby wynosiła ona 500 metrów. Minister środowiska Henryk Kowalczyk tłumaczył jednak, że sprostanie tym oczekiwaniom spowodowałoby, że w praktyce polowań nie można byłoby prowadzić w Polsce (ze względu na zagęszczenie zabudowy).
Dużo emocji wzbudziły także poprawki dotyczące zwiększenia nadzoru nad PZŁ oraz "dekomunizacji" związku.
Projekt stanowi, że minister środowiska będzie: zatwierdzać statut PZŁ; powoływać zarząd główny związku oraz powoływać i odwoływać Łowczego Krajowego; prowadzić nadzór nad działalnością PZŁ; zlecać kontrole w związku. Nowe przepisy zakładają też likwidację Głównej Komisji Rewizyjnej, okręgowych komisji rewizyjnych i okręgowych rad łowieckich. Projekt ogranicza też do dwóch kadencji możliwość zasiadania w organach PZŁ.
Projekt zakłada ponadto zasadę niekaralności kandydatów do organów PZŁ i kół łowieckich; nie będzie można też łączyć funkcji we władzach związku i w organach nadzorujących PZŁ. Projektowane przepisy stanowią ponadto, że we władzach związku nie będą mogły zasiadać osoby, które w okresie PRL pracowały na rzecz organów bezpieczeństwa.
Część tych poprawek była krytykowana przez przedstawicieli PZŁ. Ich zdaniem przepisy dotyczące ingerencji ministra np. w wybór organów PZŁ idą za daleko. Dodawali, że mogą być one niezgodne z konstytucją, w związku z tym, iż PZŁ jest organizacją samorządną.
Posłowie partii rządzącej podkreślali z kolei, że minister musi mieć pewne mechanizmy nadzoru nad związkiem, zwłaszcza, że PZŁ realizuje zadania państwa, czyli prowadzi gospodarkę łowiecką.
Józef Brynkus z Kukiz'15 apelował z kolei, by poprzeć "dekomunizację" w PZŁ. Jego zdaniem "nasycenie" organów PZŁ byłymi pracownikami służb bezpieczeństwa "jest ogromne i to wiedza powszechna".
Projekt ustawy jak i wprowadzone przez połączone komisje zmiany dotyczą też kwestii odszkodowań za szkody wyrządzane przez zwierzynę łowną. Zgodnie z przyjętym projektem koła łowieckie będą nadal wypłacały odszkodowania za szkody wyrządzone przez zwierzynę czy w czasie prowadzenia polowania. Szacowaniem szkód będą zajmować się komisje składające się z przedstawiciela gminy, zarządcy obwodu łowieckiego i właściciela nieruchomości, na której wystąpiła szkoda. Organem odwoławczym będzie nadleśniczy, a od jego decyzji będzie można odwołać się do sądu.
Projekt przewiduje też przejęcie przez PZŁ zobowiązań koła łowieckiego z tytułu odszkodowań w przypadku, gdy np. zostanie ono rozwiązane bądź nie ma środków na ich wypłatę.
Projekt został też rozszerzony o regulacje dot. prowadzenia odstrzałów w parkach narodowych. Takie polowanie będzie możliwe jedynie po każdorazowym uzyskaniu upoważnienia od dyrektora parku, albo regionalnego dyrektora ochrony środowiska.
W trakcie prac nad ustawą połączone komisje odrzuciły poprawki zgłoszone przez PO, Nowoczesną i Kukiz'15. W większości były one zbieżne z postulatami organizacji ekologicznych, obrońców zwierząt czy środowisk rolniczych.
Dotyczyły one m.in. konieczności tworzenia strategicznych ocen oddziaływania na środowisko przy opracowywaniu planów łowieckich; umożliwienia w postępowaniu sądowym podważenia zatwierdzonego rocznego planu łowieckiego; wykorzystywania zwierząt do szkolenia ptaków łownych i psów myśliwskich; zakazu stosowania ołowianej amunicji; obowiązkowych okresowych badań lekarskich dla myśliwych posiadających broń; ewidencjonowania przez myśliwych postrzelonych zwierząt; zakazu polowań zbiorowych; udziału dzieci w polowaniach.
W przypadku kilku poprawek dot. spraw rolniczych minister środowiska Henryk Kowalczyk zadeklarował, że kierowany przez niego resort poprze niektóre z propozycji opozycji, jeżeli zostaną o0ne zgłoszone podczas drugiego czytania. Chodziło m.in. o danie izbom rolniczym możliwości wnioskowania o rozwiązanie koła łowieckiego, o ile ten nie wykonuje planu łowieckiego.