Przykro patrzeć na to, jak Izrael wysadza w powietrze w miarę poprawne dotąd relacje z Polską. Najbardziej przykro filosemitom – takim jak ja.
31.01.2018 20:24 GOSC.PL
Nigdy nie miałem złudzeń co do polityki izraelskiej pod rządami prawicy z Likudu, a premiera Benjamina Netanjahu w szczególności. Z pewnością nie jest to ekipa, z którą można rozmawiać na serio o jakichkolwiek porozumieniach i ustępstwach w tzw. procesie pokojowym na Bliskim Wschodzie. Owszem, po drugiej stronie konfliktu izraelsko-palestyńskiego też bynajmniej nie ma nikogo, kto myśli na serio o jakimś rozwiązaniu, poza jednym – likwidacji państwa Izrael. Dla zdecydowanej części świata arabskiego – i szerzej, muzułmańskiego w ogóle (wliczając Iran i Turcję) – sam fakt istnienia państwa Izrael jest nie do przyjęcia. I z tego chociażby powodu na działania Izraela patrzę zawsze co najmniej z większym marginesem tolerancji – jak się ma wokół siebie samych wrogów, trudno nie być – jako państwo – w pełnej gotowości bojowej. – Choć kultura Izraela przypomina Ateny, pod względem militarnym Izrael musi być Spartą – wspominam często słowa Szewacha Weissa z rozmowy z GN sprzed paru lat. Ale jednocześnie on sam przyznawał, że nie będzie pokoju na Bliskim Wschodzie, dopóki nie będzie w Izraelu woli dogadania się z Arabami. Błędne koło i sytuacja patowa.
Tym bardziej jednak przykro, gdy podobny pat powstaje w relacji z Polską. Stawianie pod ścianą państwa, które na co dzień jest przyjaźnie nastawione do Izraela, z którym łączą go zarówno wartości demokratyczne, jak i – z grubsza – globalna polityka bezpieczeństwa, a dodatkowo dla chrześcijan naród Izraela zawsze będzie kimś bliższym niż jakikolwiek inny naród na świecie – jest mało sympatyczne i zwyczajnie szkodliwe. A ponieważ spór dotyczy tak bolesnej sprawy jak Holocaust, za który współodpowiedzialność Izrael najwidoczniej chce nam przypisać, posunięcia elit izraelskich są już zwyczajnie skandaliczne. Jeśli w Knesecie powstała większość dążąca do uchwalenia prawa, które nowelizację ustawy o IPN miałoby uznać za… negowanie Holocaustu, to niestety docieramy do ściany. Izrael swoim zacietrzewieniem w tej sprawie (dziwią się temu wszyscy, którzy śledzą regularnie stosunki polsko-izraelskie) zupełnie niepotrzebnie wykopuje dół, który trudno będzie zasypać. W praktyce ten konflikt zaszkodzi najbardziej Polsce, to nie ulega wątpliwości. Nie możemy jednak ulec presji i szantażowi. Pozostaje mieć nadzieję, że także po stronie izraelskiej znajdą się jacyś gotowi do schłodzenia rozgrzanych głów politycy.
Jacek Dziedzina