Powstanie wielkopolskie zakończyło się sukcesem, bo było wzorcowym przykładem koordynacji śmiałego czynu zbrojnego i skutecznej dyplomacji.
Zaczęło się spontanicznie, a nawet wbrew intencjom ówczesnych polskich polityków rozdających karty w zaborze pruskim, za to walki ustały w momencie optymalnym, gdy osiągnięcia militarne powstańców można było maksymalnie spożytkować politycznie. Ograliśmy Niemców zarówno w polu, jak i na paryskich salonach, gdzie bój był równie trudny, wymagający odwagi i finezji. Bo wcale nie jest tak, że powstanie wielkopolskie było skazanym na sukces „spacerkiem”, a Polska bez względu na jego przebieg odrodziłaby się w granicach, jakie znamy z map II RP. Racjonalnie kalkulując, w grudniu 1918 r. ten zryw miał równie małe szanse jak wcześniejsze polskie powstania. Garnizony niemieckie w Wielkopolsce były wszak w stanie nienaruszonym wojną, administracja działała jak w zegarku, którego rytm zakłócał jedynie ferment rewolucyjny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko