Komisja weryfikacyjna uznała w piątek, że decyzja reprywatyzacyjna z 2003 r. ws. nieruchomości przy Noakowskiego 16, została podjęta z naruszeniem prawa. Komisja zobowiązała też beneficjentów reprywatyzacji do zwrotu równowartości nienależnego świadczenia w wysokości ponad 15 mln zł.
Chodzi o nieruchomość do której część praw nabył w 2003 r. m.in. mąż prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz, Andrzej.
Powołując się na rękojmie ksiąg wieczystych, dobrą wiarę i fundamenty prawa cywilnego szef komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki powiedział, że nastąpiły nieodwracalne skutki prawne, więc komisja nie mogła cofnąć decyzji reprywatyzacyjnej z 2003 roku. "Komisja może sprawdzić, kto na tym procederze zarobił i nakazać zwrot tych pieniędzy, ale nie może nakazać zwrotu mieszkań osobom, które mogły nie wiedzieć, że te mieszkania pochodzą z reprywatyzacji" - dodał.
Zapytany, czy byłaby możliwość cofnięcia decyzji reprywatyzacyjnej, szef komisji odpowiedział, że "byłaby, gdyby nie było nieodwracalnych skutków prawnych".
Komisja - mówił Jaki - zdecydowała o nałożeniu przez beneficjentów decyzji reprywatyzacyjnych, obowiązku zwrotu równowartości nienależnego świadczenia na rzecz miasta w łącznej kwocie 15 mln 375 tys. 259 zł. Decyzja ta ma rygor natychmiastowej wykonalności.
Z łącznej kwoty świadczeń spadkobiercy Romana Kępskiego będą musieli zapłacić 5,4 miliona złotych, z czego Andrzej Waltz, mąż Hanny Gronkiewicz-Waltz i ich córka Dominika będą musieli zapłacić po ok. milionie złotych.
Jaki stwierdził, że decyzja komisji o zwrocie pieniędzy na rzecz m.st. Warszawy jest "bezprecedensowa". "Ci państwo wszyscy (beneficjenci) będą musieli oddać prawie 15,5 mln zł do m.st. Warszawy (...). Będziemy konsekwentnie domagać się zwrotu tych pieniędzy" - podkreślił przewodniczący komisji.
Jaki zaznaczył, że kiedy te pieniądze "zostaną odzyskane, o te pieniądze będą mogli się starać ludzie poszkodowani w wyniku tej reprywatyzacji i wyrzuceni z tej kamienicy".
Komisja weryfikacyjna wskazała ponadto, że umowa sprzedaży z grudnia 1945 r., na podstawie której nabyto prawo własności nieruchomości, została oparta o sfałszowane dokumenty i nie doszło do skutecznego nabycia tych praw.
Przedwojennymi właścicielami kamienicy były osoby pochodzenia żydowskiego, które zginęły w czasie II wojny światowej. W 1945 r. Leon Kalinowski, wraz z Leszkiem Wiśniewskim i Janem Wierzbickim, zaczął posługiwać się w warszawskich urzędach antydatowanym na czas sprzed wojny pełnomocnictwem właścicieli do dysponowania przez niego ich nieruchomością; miał on sfałszować akt notarialny i wypisy z niego.
Dzięki temu Kalinowski sprzedał kamienicę Romanowi Kępskiemu (wujowi Andrzeja Waltza) i Zygmuntowi Szczechowiczowi. Potem okazało się, że wojnę przeżyła Maria Oppenheim, żona jednego z dawnych właścicieli, która wykazała oszustwo. Pod koniec lat 40. Kalinowski został skazany na więzienie. Sąd unieważnił też wtedy pełnomocnictwa, którymi się posługiwał.
Po wydaniu "dekretu Bieruta", Kępski i Szczechowicz wszczęli - jako pokrzywdzeni przez dekret - postępowanie o ustanowienie prawa własności czasowej gruntu pod kamienicą, czego odmówiono im w 1952 r. W 2001 r. Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło orzeczenie z 1952 r. W 2003 r. prezydent m.st. Warszawy ustanowił prawo użytkowania wieczystego nieruchomości na rzecz kilkunastu spadkobierców Kępskiego i Szczechowicza, w tym - Andrzeja Waltza i jego córki. W 2007 r. 91 proc. udziału kamienicy nabyła od nich Fenix Group.
Jaki powiedział, że "w oparciu o te dokumenty dokonano wpisów praw własności do księgi hipotecznej nieruchomości przy ul. Noakowskiego 16 na rzecz Romana Kępskiego i Zygmunta Szczechowicza". "Ponadto ujawniły się nowe okoliczności i dowody, które istniały w dniu wydania tych decyzji, ale nie były znane organowi, który je wydał. Należy do nich m.in. wyrok skazujący warszawskiego sądu okręgowego z 8 października 1948 r. stwierdzający dokonanie wspomnianego fałszerstwa dokumentów pełnomocnictwa" - zaznaczył przewodniczący komisji.
Dodał, że "w konsekwencji spadkobiercy rzekomych nabywców, nie powinni uzyskać statusu stron postępowania reprywatyzacyjnego".
"Prezydent m. st. Warszawy nie poczynił ustaleń dotyczących posiadania przedmiotowej nieruchomości przez wnioskodawców w chwili złożenia przez nich wniosku dekretowego, nie przeprowadził w tym zakresie stosownego postępowania dowodowego i w żaden sposób nie odniósł się do tej kwestii w treści uzasadnienia decyzji reprywatyzacyjnej" - mówił Jaki w uzasadnieniu orzeczenia.
Dodał, że "dowody, na których podstawie ustalono istotne dla sprawy okoliczności, faktyczne okazały się fałszywe, a ponadto wyszły na jaw nowe okoliczności i nowe dowody". "Komisja stwierdziła, że prezydent m.st. Warszawy dokonał ustalenia istotnych okoliczności faktycznych na podstawie sfałszowanych dokumentów pełnomocnictw" - powiedział przewodniczący komisji.
Zdaniem posła PO i członka komisji Roberta Kropiwnickiego, "nie ma żadnych informacji, że spadkobiercy w sprawie Noakowskiego 16 mieli wiedzę na temat możliwych fałszerstw, nie musieli tego przypuszczać".
Podkreślił, że to, iż na świadka przed komisję weryfikacyjną wezwano tylko Andrzeja Waltza, pomimo że spadkobierców było kilkunastu, "pokazuje, że całe zainteresowanie tą kamienicą jest wymierzone właśnie w prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz i ma służyć tylko i wyłącznie atakowi politycznemu, temu żeby pogrążać panią prezydent".
Jak dodał poseł PO, jeśli prawdą jest to, co mówił Patryk Jaki, to decyzja komisji "jest wielkim aktem oskarżenia dla Lecha Kaczyńskiego i jego urzędników, ponieważ to oni powinni wszyscy zbadać tak naprawdę okoliczności wydania tej decyzji". "Urzędnicy ci mieli jeszcze trzy lata od wydania decyzji do wydania nieruchomości w 2006 r. na znalezienie mieszkań dla wszystkich, którzy tam mieszkali. Nie znaleziono żadnego mieszkania dla lokatorów" - zaznaczył Kropiwnicki.
Inny członek komisji Jan Mosiński (PiS) ocenił, że Hanna Gronkiewicz-Waltz "zaniechała pewnych działań, które ciążą na urzędniku państwowym". Poinformował, że część członków komisji, rozważa zawiadomienie organów ścigania ws. Gronkiewicz-Waltz po uprawomocnieniu się piątkowej decyzji komisji.
Jaki zapowiedział, że informację z prac komisji zostaną przekazane do prokuratury.