Gdy wszyscy myśleli, że już po niej, Sonda Voyager 1 – najdalej znajdujący się obiekt wykonany ręką człowieka – po prostu włączyła silniki. Nieużywane od 37 lat!
Patrząc na Voyagera 1 (Podróżnika 1), łatwiej zrozumieć, że nasze marzenia o lataniu w inne układy planetarne na razie trzeba będzie wsadzić między bajki. Sonda lecąca z prędkością ponad 60 tys. kilometrów na godzinę potrzebowała aż 35 lat, by wydostać się poza Układ Słoneczny. Sygnał radiowy z pokładu statku do Ziemi leci 16 godzin. Dla porównania najbliższa Ziemi planeta pozasłoneczna (leżąca poza Układem Słonecznym) znajduje się w odległości ponad 10 lat świetlnych, a więc jest prawie 6 tys. razy dalej, niż doleciał Voyager 1. Gdyby lecieć w kierunku najbliższej nam egzoplanety z prędkością Voyagera, dotarcie do niej zajęłoby 21 tys. lat. Po tym czasie bylibyśmy w okolicach gwiazdy Epsilon Eridani, wokół której krąży przynajmniej jedna planeta... absolutnie nie nadająca się do życia. Jest 1,5 raza cięższa od naszego Jowisza i porusza się po eliptycznej i dosyć ciasnej orbicie wokół swojego słońca. Oczywiście można sobie wyobrazić, że nauczymy się latać szybciej niż z prędkością 60 tys. kilometrów na godzinę. Nawet jeżeli tę prędkość zwiększymy stukrotnie, podróż do Epsilon Eridani zajmie nam 210 lat. Ogromne odległości w kosmosie są faktem, który spędza sen z powiek poszukiwaczom pozaziemskiego życia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek