W powieściach Agathy Christie słynny detektyw wielokrotnie podkreśla, że jest katolikiem.
Najnowsza ekranizacja „Morderstwa w Orient Expressie”, jednej z najgłośniejszych powieści Agathy Christie, jest dziełem Kennetha Branagha, twórcy kilku znakomitych filmowych adaptacji sztuk Szekspira. Reżyser wystąpił w filmie w roli Herkulesa Poirota, tworząc postać, która z pewnością na długo kojarzyć się będzie z sylwetką słynnego detektywa. Film ma epicki rozmach, a jego największym walorem, prócz kreacji Branagha, są znakomite zdjęcia. Jednak mimo dynamicznych scen w prologu mniej więcej do połowy seansu widz może czuć się znużony. Ciekawsza jest druga część filmu, czyli samo śledztwo i sceny końcowe, kiedy Poirot prezentuje rozwiązanie zagadki. Akcja rozgrywa się w latach 30. XX w., ale bohaterowie w niektórych momentach wydają się wzięci wprost z naszych czasów. Dotyczy to np. kwestii rasowych. W scenariuszu pozmieniano tożsamość niektórych postaci. Występujący w powieści dr Constantine był Grekiem, w filmie zastąpił go czarnoskóry dr Arbuthnot.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz