Katolicy, choć nie mają się zamykać jak apostołowie z „obawy przed Żydami”, muszą się strzec fałszywych proroków, wilków w owczej skórze.
W jednym z wywiadów abp Ryś, odpowiadając na pytanie o podział, jaki istnieje w polskim Kościele, stwierdził: „Katolicyzm otwarty, jeżeli w ogóle używać tego pojęcia, to chrześcijaństwo, które papież Franciszek pokazuje jako to, które wie, co to jest miłosierdzie. I zarazem wie, co to jest ewangelizacja. Przeciwieństwem tego jest Kościół zamknięty, który nie wychodzi do ewangelizacji, a innych ludzi traktuje jako zagrożenie wobec siebie”. Wcześniej łódzki ordynariusz zdystansował się od opisywania Kościoła kategoriami: „liberalny”, „konserwatywny”. Pewien dystans widać także w zacytowanej wypowiedzi wobec adekwatności wyrażenia „katolicyzm otwarty”. Rzeczywiście, bo niby dlaczego na przykład środowisko „Tygodnika Powszechnego” miałoby być środowiskiem otwartym? To po prostu ludzie o określonych poglądach, którzy na jedne rzeczy patrzą przyjaźnie, a inne zwalczają. I tak będą się przymilać do ideologów gender, LGBT, a zaciekle zwalczać narodowców, którzy chcą maszerować pod hasłem: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, lub takie inicjatywy jak Różaniec do Granic. Ci, którzy lubią nazywać się „katolikami otwartymi”, lubią też wskazywać palcem na środowisko Radia Maryja jako środowisko „katolików zamkniętych”. Ale w czym owo zamknięcie ojca Rydzyka „and company” miałoby się wyrażać? W szerokich kontaktach z Żydami, którzy nie są lewakami ani wyznawcami religii „przedsiębiorstwa Holocaust”? A może w wieloletniej współpracy z takimi ludźmi jak niedawno zmarły prof. Wolniewicz, filozof, agnostyk? Bo przecież nie w tym, że w mediach toruńskich goszczą tacy politycy jak Kaczyński, Szydło, Macierewicz, Morawiecki. Gdyby gościli KOD-owcy, Obywatele RP, ks. Lemański i bp Pieronek, to TV Trwam byłaby otwarta? Chrześcijaństwo z natury jest misyjne. Jezus wzywał do nawracania się, do wiary w Ewangelię i głoszenia jej aż po krańce ziemi. I to o misyjności, a nie o otwartości, która bywa mylona z kompleksem niższości wobec lewicowo-liberalnych idei Sorosa, trzeba mówić. Z drugiej strony katolicy, choć nie mają się zamykać jak apostołowie z „obawy przez Żydami”, muszą się strzec fałszywych proroków, wilków w owczej skórze. W przeciwnym razie okażą się nie tyle otwarci, ile po prostu naiwni. Pytanie jednak pozostaje: Jak nazwać podział w Kościele?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ